To była prawdziwa pogoń za euforią i nieustanny wyścig o bycie najlepszym. Uzależnienie od adrenaliny, szczególnego smaku stresu, kiedy wszystkie oczy były zwrócone tylko na jeden punkt. Pobiegnie? Spali? Wytrzyma? Wygra? Ustanie? Przeskoczy? Każdy dzień opierał się na jednym powtarzalnym schemacie - treningi, jedzenie, spanie, masaże i inne mniej lub bardziej oczywiste czynności. Z czasem do całej tej nudnej układanki dołączyły wywiady, kontrakty sponsorskie, wystąpienia publiczne i cała masa innych obowiązków, w czasie których tak samo, jak podczas rywalizacji, trzeba było wypaść przynajmniej dobrze. Na nieznanym lądzie Czasami wszystko szło rewelacyjnie. Były medale, nagrody, kibice przepychali się w kolejce po autograf, działacze klepali po plecach, chcąc pokazać się w tak doborowym towarzystwie przed obiektywami aparatów. Zdecydowanie częściej było jednak trudno. Ból, walka o powroty po kontuzjach, problemy z pogodzeniem obowiązków szkolnych czy rodzinnych z treningami, łzy, rzucanie zewsząd kłód pod nogi i radzenie sobie ze wścibskim zainteresowaniem szczególnie wtedy, gdy na głowę waliło się wszystko naraz. Niekiedy poświęcenie się nie opłacało. Lata treningów nie przyniosły oczekiwanych efektów. Sportowcy kończą kariery w różnych okolicznościach. Jedni przeżywszy lata obfite w sukcesy, inni podejmują jedną z trudniejszych decyzji w życiu w zdecydowanie smutniejszych okolicznościach. Brak perspektyw, problemy finansowe albo kłopoty ze zdrowiem, uniemożliwiające dalsze zawodowe uprawianie sportu. Niezależnie od okoliczności moment porzucenia precyzyjnie zaplanowanego życia - pełnego emocji, planów i marzeń, dla których każdego dnia jest się gotowym znosić trudy - otwiera drzwi do zupełnie nieznanego świata. Czasami jest wręcz przeciwnie - zatrzaskują się drzwi, a na klucz zamykają wspomnienia. Bez planów i perspektyw trudno jest w ciemności błądzić po nieznanym lądzie, gdy nagle pozostaje tylko szara codzienność, a człowiek nie może pogodzić się z tą zwyczajnością. Dwa filary wsparcia Czy można bezboleśnie podjąć decyzję o zakończeniu sportowej kariery? I przede wszystkim: kiedy następuje właściwy moment, aby wykonać taki krok? O tym mówi Daria Abramowicz - psycholog sportu z doświadczeniem zawodniczym i trenerskim. - Trzeba zadać sobie pytanie, czy sportowiec wychodzi ze sportu w wewnętrznej zgodzie z samym sobą i jest to decyzja świadoma, z którą zawodnik jest pogodzony. Może też ruch ten spowodowany jest czynnikami, które sprawiają, że nie ma takiego komfortu emocjonalnego? Mam tu na myśli przede wszystkim kontuzje lub trudności finansowe, które nie pozwalają już dłużej na zawodowe uprawianie sportu. Wypracowanie wewnętrznej zgody jest zatem pierwszym ważnym punktem - twierdzi Abramowicz. Przecież tylko malutki procent tych, którzy marzyli o wielkiej karierze sportowej, sięga po upragnione medale i tytuły. Mistrz świata może być tylko jeden, a zwykle z każdym rokiem szanse na zdobycie złota maleją. Sportowiec niezależnie od postępów powinien mieć zatem w głowie plan B. Może on być głęboko schowany w myślach, ale w razie potrzeby trzeba mieć po co sięgnąć. - Bardzo ważną kwestią jest ukształtowanie drugiego filaru, na którym opiera się tożsamość zawodnika. Sportowcy, którym zadajemy pytanie "kim jesteś?", często odpowiadają: "sportowcem", "lekkoatletką", "koszykarzem". W momencie, kiedy zawodnik myśli o zakończeniu kariery, należy skupić się na budowaniu drugiej odnogi. To może być na przykład edukacja lub kariera zawodowa, czyli wszystko, co przygotowuje do życia pozasportowego w kontekście zabezpieczenia innych obszarów życia - tłumaczy psycholog sportu. Moment, gdy rzucasz wszystko Nie wszyscy zadają sobie trud wybiegania myślami w przyszłość. Życie tu i teraz ma swoje zalety, ale zawodowstwo w tym przypadku to mrugnięcie okiem. Młodzi ludzie szybko stają się emerytami wtedy, gdy ich rówieśnicy są na etapie najlepszych lat swojej kariery w wybranych zawodach, mogą pochwalić się specjalistycznym wykształceniem, stażem pracy, doświadczeniem i przede wszystkim znają realia rynku pracy i funkcjonowania w zwyczajnej codzienności. Według badań wiek, w którym sportowcy zaczynają myśleć o emeryturze, to mniej więcej 25. rok życia. Literatura wskazuje, że najwcześniej z profesjonalnym sportem żegnają się gimnastycy (24 lata). Procentowo najwięcej zawodników rozmyśla nad zakończeniem kariery w wieku 30, 35 i 40 lat. - Kiedyś przeprowadzono badania, które wykazały, że sportowcy mierzą się z brakiem takich prostych umiejętności, jak przygotowanie listu motywacyjnego bądź napisanie CV, co powodowało już na starcie trudności na rynku pracy. Borykają się też z przeciwnościami życia codziennego. Zazwyczaj funkcjonują w systemie trenuj - jedz - śpij i powtórz. Tymczasem życie pozasportowe wiąże się z zupełnie inną specyfiką funkcjonowania. Warto zastanowić się nad tymi aspektami już wcześniej - dodaje Abramowicz. Zdaniem psycholog sportu, wyjście z zawodowstwa to najtrudniejszy moment w całej karierze i jednocześnie największe wyzwanie. Z drugiej strony, "kariera niezależnie od tego, jak bardzo długa i piękna, jest tylko pewnym wycinkiem życia". Jeden spełniony sen na dziesiątki porażek Gdy sport zdominował najlepsze lata życia, zabrakło w nim miejsca na naukę innego zawodu, a na pewnym etapie pojawia się myśl, że nie ma sensu dalej funkcjonować w systemie pełnego podporządkowania się treningowej rutynie, większość jednostek może borykać się z walką psychologiczną, jaka nastąpiła wskutek zmiany stylu życia i spadku uwagi. Aspekt, dzięki któremu człowiek był podziwiany, nagle przestał istnieć. Nawet godny podziwu dorobek niekoniecznie jest tożsamy z powodzeniem na innych polach. Historia zna przecież mnóstwo przypadków, kiedy wielkie nazwiska u progu "nowego życia" nie pozostały na świeczniku, a co więcej ich funkcjonowanie opierało się na jako takim poradzeniu sobie w nieznanej rzeczywistości. W tym roku media obiegła informacja o Agacie Wróbel - medalistce olimpijskiej i mistrzyni globu, która poprosiła o wsparcie. Lata usłanej sukcesami kariery nie przyniosły za sobą powodzenia, jakie teoretycznie powinna sobie zagwarantować na czas sportowej emerytury. Wyszło na jaw, że Wróbel oprócz niezależnych od niej problemów zdrowotnych i depresji, boryka się też z długami. Nieco bardziej zakurzona historia to ta Radosława Kałużnego - byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej, który w 41 meczach strzelił 11 bramek. Piłkarz po zakończeniu kariery miał kłopoty finansowe i pracował jako magazynier w Anglii. Sytuacji nie ułatwiały mu problemy zdrowotne. Smutnym, a raczej kontrowersyjnym przypadkiem był ten Mattiego Nykaenena. Pięciokrotny medalista olimpijski i wybitny skoczek narciarski w życiu prywatnym nie potrafił sobie poradzić jak na mistrza przystało. Na kartach jego życiorysu zapisały się problemy alkoholowe, więzienie, a nawet próba morderstwa żony. Fin zmarł niedawno w wieku 55 lat. Takie przykłady można mnożyć. Z jednej strony każdy człowiek sam jest kowalem swego losu i podejmuje jego zdaniem właściwe dla niego decyzje. Jest przecież grono dawnych sportowców zaangażowanych w życie zawodowe po zakończeniu kariery, często przyznające, że mimo zaprzestania treningów, obowiązków wciąż jest bardzo dużo. Z drugiej strony faktem jest, że sportowcy rzadko kiedy otoczeni są szczególną opieką w kwestii punktu zwrotnego - końca starego i początku nowego życia. Emocjonalność ponad ciałem - Z badań wynika, że sportowcom, którzy zbudowali inne filary, mają rodzinę oraz przyjaciół, a także posiadają wsparcie ze strony sztabu szkoleniowego lub zespołu, taką decyzję jest łatwiej podjąć i łatwiej jest też przejść cały proces z nią związany oraz zaadoptować się w nowej rzeczywistości - zaznacza Abramowicz. Po słowie "dość" nie każdy decyduje się na kontynuację pracy z psychologiem. Inna sprawa, że nie jest ona wciąż tak oczywista nawet w okresie kariery. Na pierwszym miejscu powinna stać troska o sferę emocjonalną i słuchanie tego, co mówi ciało i dusza, a także pielęgnacja tych sfer, które wcześniej były zaniedbywane (np. rodzina). Koniec końców, gwoli rachunku sumienia, warto dodać jeszcze jedno. Czy nie jest tak, że to my kibice częściowo kreujemy sytuacje nadmiernych oczekiwań względem sportowców? Czy nie jest tak, że gdy podwija im się noga lub znikają ze sportowych aren, całkiem odchodzą w nasze zapomnienie? Zainteresowanie czyimś losem jest bowiem największe wówczas, gdy ktoś jest najlepszy, staje się autorytetem stale zwiększającym swoją wartość. Kiedy wartość zawodnika na wirtualnej giełdzie sukcesów maleje, znika z naszego pola zainteresowania. Przecież nie każdy "młodym starcem" staje się na szczycie będąc niepokonanym. Aleksandra Bazułka