Ta rywalizacja ma wiele odcieni. Od skrajnie przeciwnych wizerunków dwóch najjaśniejszych gwiazd futbolu, przez odmienny styl gry, po różną postawę wobec własnych osiągnięć. Każdy kibic ma prawo wybrać własną ikonę. Skupmy się jednak na faktach. Mijają właśnie dwa lata od finału Champions League Barcelona - Manchester w Rzymie, kiedy Leo Messi odebrał starszemu o dwa lata Cristiano Ronaldo tytuł najlepszego piłkarza świata. "Tym, którzy uważają, że Argentyńczyk jest lepszy ode mnie przypominam, że Złota Piłka wciąż stoi u mnie na półce" - mówił Ronaldo przed meczem. Kilka miesięcy później trofeum France Football zmieniło półkę i jest na niej od tej pory. W styczniu Messi został najmłodszym graczem w historii, który wygrał plebiscyt po raz drugi. Przenosiny do Realu zapewniły Ronaldo tytuł najdroższego piłkarza świata, ich rywalizacja splotła się z tą odwieczną między Barceloną i Realem. W pierwszym sezonie Portugalczyk przegrał na wszystkich frontach, teraz coś wreszcie zaczęło się zmieniać na jego korzyść. W czterech Gran Derbi rozegranych niedawno zdobył dwa gole (swoje pierwsze przeciw Barcelonie) jego trafienie dało drużynie Puchar Króla. Poza tym wszystko zostało po staremu, Barca znów będzie mistrzem Hiszpanii i to ona zagra w finale Champions League. Kilka tygodni temu Messi pobił 50-letni rekord Ferenca Puskasa (49 bramek w sezonie we wszystkich rozgrywkach). Ronaldo zrobił to dopiero wczoraj, w meczu z Getafe, ale w rywalizacji o tytuł króla strzelców ligi hiszpańskiej dość zdecydowanie wyprzedza Messiego (o sześć goli). Jest o jedno trafienie od legendarnych osiągnięć Hugo Sancheza (Real) i Telmo Zarry (Athletic), którzy wygrywając pichichi wbijali po 38 goli w sezonie. Rywalizacja o tytuł króla strzelców Primera Division stała się też wyścigiem po Złoty But - trofeum dla najlepszego snajpera w ligach europejskich, które przed rokiem zdobył Argentyńczyk. Ronaldo i Messi dawno zgubili rywali, dość powiedzieć, że lider klasyfikacji strzelców w Premier League Dymitar Berbatow ma zaledwie 20 bramek. Wczoraj w meczu z Getafe cały zespół Realu pracował na hat-tricka Ronaldo (piąty w sezonie, plus dwie karety). Portugalczyk podziękował kolegom, asystent Jose Mourinho Aitor Karanka wyjaśnił, że klub, ani trener nie wydali w tej sprawie rozporządzenia, "gra na Ronaldo" jest inicjatywą samych graczy królewskiej drużyny. Czy to samo zrobią dziś piłkarze Barcelony? Pep Guardiola tylko się uśmiecha. "Tytuł mistrza Hiszpanii dla Messiego, a tytuł króla strzelców dla Ronaldo? Wszyscy, z Messim na czele przystajemy na to w ciemno" - mówi. Jak by nie patrzeć na imponującą formę strzelecką Portugalczyka, w sporcie zespołowym wszystkie trofea indywidualne mogą być jedynie nagrodą pocieszenia. Ronaldo o tym wie. "Walczę o pichichi, ale bez obsesji" - mówi. Czytaj inne teksty Darka i dyskutuj z nim na blogu - Kliknij!