To druga w historii licytacja złotego medalu olimpijskiego. Wcześniej zrobiła to u nas tylko Otylia Jędrzejczak. Dawid Tomala i Kacper, chłopiec z Żor Paweł Czado: Oddanie zdobytego przez siebie olimpijskiego medalu to niecodzienna decyzja. Dlaczego podjął pan taką decyzję? Dawid Tomala, mistrz olimpijski z Tokio w chodzie na 50 km: - Bo chcę pomagać. Zawsze chciałem to robić a teraz, dzięki sportowemu sukcesowi mam większe możliwości. Dzięki tej decyzji jest wielka szansa pokryć koszty operacji chłopca, Kapra Woźniaka z Żor. Dzięki niej mógłby samodzielnie chodzić. Licytacja złotego medalu odbędzie się na żywo w niedzielę, 9 stycznia, w hotelu Marriott w Warszawie [dzień po gali plebiscytu "Przeglądu Sportowego" na sportowca roku, w którym Dawid Tomala jest nominowany , przyp. aut.]. Na wydarzenie zostaną zaproszone osoby, firmy, instytucje, które wcześniej złożą ofertę na maila info@dawidtomala.pl. Szukamy więc firm i bogatych ludzi zainteresowanych tą licytacją. Jak trafił pan na Kacpra? - Po igrzyskach bardzo wiele osób informowało mnie o bardzo wielu przypadkach gdzie ludzie potrzebują pomocy. Zdałem sobie sprawę jak ogromna liczba osób jest w potrzebie. Byłem tym wręcz przytłoczony, początkowo nie wiedziałem jak pomóc. Zorientowałem się, że wszystkim nie dam rady choćbym bardzo chciał, nie mam takich możliwości. Pomyślałem, że wybór Kacpra jest symboliczny. Ja "wychodziłem" ten medal, a teraz medal może sprawić, że chłopiec zacznie chodzić [www.siepomaga.pl/kacperek-wozniak, przyp. aut.]. Dawid Tomala chce pomagać trudnej młodzieży Ile chciałby pan zebrać na licytacji? - Wiadomo, że jak najwięcej. Operacja chłopca kosztuje 150 tysięcy zł. Mam nadzieję, że medal zostanie zlicytowany na wyższą kwotę. Wtedy tę nadwyżkę będziemy mogli przeznaczyć na inne cele. No właśnie: pomoc chłopcu to część większego projektu. Założył pan własną fundację o nazwie "ToMali zwycięzcy". Jaki jest jej cel? - Jej oficjalna inauguracja odbędzie się tego samego dnia co licytacja. Chcę pomagać trudnej młodzieży z domów dziecka i ośrodków wychowawczych w rozwijaniu pasji do sportu. Chodzi o umożliwienie im wejścia na właściwą drogę. Przecież to właśnie sport może kształtować charakter i być drogą do osiągnięcia sukcesu. Wierzę, że takie trudne, zdecydowane i waleczne charaktery jakie nierzadko ma ta tzw. "trudna" młodzież, można przekuć w coś dobrego. Z miękkim charakterem nie ma przecież szans na sukces w sporcie. Wujek, brat ojca, pracuje z trudną młodzieżą więc zdążyłem ją poznać. Chciałbym pomagać przy dawaniu jej szans na lepsze życie. Albo w ogóle - na życie. Wiem, że warto. rozmawiał: Paweł Czado