Drzewiecki i jego resort koordynowali przygotowania Polski do organizacji Euro 2012. Czy teraz prace będą szły planowo? - Stoję przed wami z podniesionym czołem i żegnam się z pewnością, że - jeżeli dojdzie do wyjaśnienia sprawy - będziemy mogli się spotkać ponownie - podkreślił w złożonym oświadczeniu. "Jestem tylko człowiekiem i jako człowiek muszę zająć się obroną mojego dobrego imienia. A to uniemożliwia mi prowadzenie projektów, za które jako Minister Sportu i Turystyki jestem odpowiedzialny. Nie mogę dopuścić, by na tej sytuacji ucierpiały przygotowania do EURO 2012 i mój ukochany program budowy Orlików" - oświadczył odchodzący minister. Zapewnił, że zrobi wszystko, aby sprawa jego udziału w pracach nad tzw. ustawą hazardową została rzetelnie wyjaśniona. - Podjąłem suwerenną, podkreślam suwerenną, decyzję. Chcę poinformować, że w poniedziałek składam na ręce pana premiera Donalda Tuska moją dymisję, ze skutkiem natychmiastowym - podkreślił Drzewiecki w poniedziałek na krótkiej konferencji prasowej. - Premier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donald Tusk" target="_blank">Donald Tusk</a> przyjął dymisję ministra sportu Mirosława Drzewieckiego - poinformował godzinę później rzecznik rządu Paweł Graś. W oświadczeniu przekazanym dziennikarzom zaznaczył, że w swoim życiu nieraz przekonywał się, że za błędy, nawet te popełniane niechcący lub nieświadomie, trzeba płacić. "Tak jest w życiu i tak jest w polityce. Wierzę, że kiedy opadnie medialna wrzawa, kiedy wyjaśnione zostaną wszystkie okoliczności związane ze zmianami w ustawie hazardowej, okaże się, że oskarżany jestem niesłusznie. Jestem tego pewien. Dlatego zależy mi, aby postępowanie toczyło się naprawdę rzetelnie i tak szybko, jak to tylko możliwe" - napisał Drzewiecki. Jak dodał, nie chce, aby opinia publiczna zapamiętała go jako polityka, który kurczowo trzyma się krzesła. - Nie chcę także, aby moja osoba była wykorzystywana jako wygodny pretekst do atakowania premiera, jego rządu i PO - zaznaczył. "Moja obecność w życiu publicznym zawsze wynikała z chęci służenia współobywatelom i zmieniania rzeczywistości, zgodnie z wyznawanymi wartościami. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin padło pod moim adresem wiele nieuprawnionych oskarżeń i bezzasadnych zarzutów. Poczekam na wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej sprawy oraz rolę poszczególnych osób i instytucji. Wówczas wrócę i chętnie spojrzę w oczy dzisiejszym oszczercom" - czytamy w oświadczeniu Drzewieckiego. Jak podkreślił, władza - także czwarta władza - oznacza wielkie uprawnienia, ale także, a może przede wszystkim odpowiedzialność. Drzewiecki powiedział na konferencji prasowej, że najczęściej, gdy z rządu odchodzi minister, to opowiada o swoich osiągnięciach w resorcie. - Pewnie się spodziewacie, że będę mówił o tym, jak wielka jest odpowiedzialność za Euro 2012, Orliki, za rząd. To wszystko prawda, ja o tym mógłbym mówić godzinami, ale ja nie jestem tylko ministrem, ja przede wszystkim jestem człowiekiem. Mam jedno nazwisko, jedną twarz, jedną rodzinę i będę ich chronić za każdą cenę - oświadczył Drzewiecki. Zadeklarował, że jest gotowy tłumaczyć się przed każdą instytucją ze znajomości z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem oraz "z artykułów, pism, uzasadnień". - Zrobię wszystko, aby cała sprawa była wyjaśniona rzetelnie, krok po kroku i najszybciej jak to jest możliwe - podkreślił. Podziękował też dziennikarzom za współpracę w ostatnich dwóch latach. - Dziękuję bardzo, do widzenia - zakończył Drzewiecki, nie odpowiadając na pytania dziennikarzy. Jeszcze na sobotniej konferencji prasowej - na której Drzewiecki tłumaczył się ze swojej roli w pracach nad tzw. ustawą hazardową - kilkakrotnie pytany o to, czy nie powinien odejść ze stanowiska odpowiadał, że zawsze jest do dyspozycji premiera. Szef rządu mówił później, że o losie swojego współpracownika zdecyduje po wtorkowym posiedzeniu rządu. Drzewiecki to drugi prominentny polityk Platformy Obywatelskiej, który płaci stanowiskiem w związku z nieprawidłowościami w pracach nad tzw. ustawą hazardową. Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" minister sportu, a także Zbigniew Chlebowski (który poza stratą stanowiska szefa klubu PO przestał również kierować sejmową komisją finansów) mieli lobbować w sprawie tej ustawy w interesie firm hazardowych. O skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek. To duga dymisja w rządzie Donalda Tuska. 20 stycznia 2009 r. do dymisji podał się minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Czytaj także: <a href="http://sport.interia.pl/wiadomosci-dnia/news/oswiadczenie-ministra-sportu-miroslaw-drzewieckiego,1377934,6">Oświadczenie Mirosława Drzewieckiego</a> <a href="http://sport.interia.pl/wiadomosci-dnia/news/nurowski-byl-jednym-z-najlepszych-ministrow-sportu,1377935,6">Nurowski: Był jednym z najlepszych ministrów sportu</a>