"Próba dyktowania warunków udziału sportowców w międzynarodowych zawodach jest absolutnie nie do przyjęcia" - stwierdził Oleg Matycyn, cytowany przez rosyjskie państwowe agencje prasowe. "Widzimy rażące pragnienie zniszczenia jedności międzynarodowego sportu i międzynarodowego ruchu olimpijskiego" - dodał. W zeszłym miesiącu Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznał, że "bada możliwość" dopuszczenia rosyjskich i białoruskich sportowców do igrzysk w Paryżu, ale pod neutralną flagą. Wywołało to zrozumiały opór na Ukrainie, która od 24 lutego zeszłego roku jest w stanie wojny z Federacją Rosyjską, wspieraną przez Białoruś. Rząd w Moskwie nie zamierza na razie też zaprzestać agresji. Gdyby igrzyska w Paryżu odbyły się jednak ze sportowcami rosyjskimi i białoruskimi, to Ukraina zagroziła bojkotem, co potwierdził jej minister sportu Wadym Hutcajt. Głos w tej sprawie zabierał też prezydent Wołodymyr Zełenski. IO Paryż. Nie ma zgody w Europie na udział Rosjan i Białorusinów W odpowiedzi MKOl wysłał list do Kijowa, w którym jego przewodniczący Thomas Bach napisał, że wzywanie do bojkotu jest sprzeczne z "zasadami, za którymi się opowiadamy". Z kolei w piątek Zełenski ponowił apel o niedopuszczenie sportowców z Rosji i Białorusi do udziału w igrzyskach, mówiąc, że "sama obecność przedstawicieli państwa terrorystycznego jest przejawem przemocy i bezprawia". Natomiast po spotkaniu online ministrów sportu z Europy, w tym także z Wielkiej Brytanii, Kamil Bortniczuk stwierdził, że nie ma zgody na start Rosjan i Białorusinów w Paryżu, a ewentualnym kompromisem mogłaby by być reprezentacja uchodźców, w której wystąpiliby sportowcy z tych dwóch krajów, którzy są dysydentami. "Lepiej byłoby organizować zawody sportowe w ramach krajów i zrobić wszystko, co konieczne, aby sport stał się ambasadorem pokoju i budował mosty między narodami" - obłudnie powiedział w sobotę Matycyn.