"W sobotę o godz. 18. do FanZone wszedł milionowy kibic. Cieszymy się, że udało nam się przekroczyć tę granicę i spodziewamy się pięknego ukoronowania turnieju w niedzielny wieczór. Ma być ładna, przyjemna pogoda, więc nic nie powinno przeszkodzić tysiącom kibiców w celebrowaniu finału" -powiedziała Barbara Schwarzinger z wiedeńskiej ratusza, który odpowiadał za organizację tzw. strefy kibiców. Schwarzinger zwróciła uwagę, że FanZone przyczyniła się do ogólnoświatowej reklamy Wiednia. "Średnio każdego dnia 25 stacji telewizyjnych nagrywało materiały w naszej strefie. Relacje na żywo z dachu budynku medialnego przeprowadziło w ciągu trzech tygodni 40 stacji. Dużym powodzeniem cieszyła się FanZone wśród reporterów stacji spoza Europy, m.in. z USA, Japonii, Chin i Indii" - dodała. Odwiedziny miliona kibiców (ok. 45 tys. dziennie) zadowalają organizatorów, ale nie najemców stoisk gastronomicznych na terenie tzw. strefy kibiców. Niemal od początku turnieju znajdują się oni w ostrym konflikcie z władzami miasta. Tylko raz - przy okazji meczu Austrii z Niemcami - mogąca pomieścić 70 tys. osób FanZone zapełniła się w stu procentach. Częściej świeciła pustkami, a chętnych na zimne napoje, piwo, hot dogi czy bułki z kotletem trudno było znaleźć. Podczas spotkania półfinałowego Niemcy - Turcja kibiców kilkanaście minut przed końcem gry "wygoniła" burza i ulewny deszcz. 20 handlowców już w połowie imprezy zdecydowało się zamknąć stoiska. Doszli do porozumienia z organizatorami i oczekują na częściowy zwrot wydaktów na licencję, które sięgały nawet 35-40 tys. euro. 13 kolejnych zapowiedziało wspólny pozew do sądu przeciw organizatorom. Ci jednak odrzucają protesty. "Warunki były wszystkim znane przed podpisaniem umów" - argumentują. Pretensje kierowane są również pod adresem miejskich urzędników. "Obiecano, że w FanZone będzie bogaty program artystyczny, który pomoże przyciągnąć kibiców. I skończyło się na zapewnieniach. Miasto nie zrobiło nic, by ściągnąć ludzi" -powiedział jeden z najemców. "Namawiano nas na egzotyczne menu. Ci, którzy zdecydowali się na potrawy kuchni chińskiej czy indyjskiej stracili najwięcej. Jeśli już ludzie coś kupowali, to nasze kiełbaski" - dodał inny. Już w nocy z niedzieli na poniedziałek rozpocznie się demontaż zajmującej powierzchnię 100 000 metrów kwadratowych tzw. strefy kibiców. 5 lipca w okolice ratusza i parlamentu wróci ruch uliczny i tłumy spacerowiczów. "Wiedeńczycy coraz bardziej tęsknią za normalnością. Na początku imprezy jeszcze ich te wszystkie zmiany i nowości trochę ciekawiły, ale później już głównie drażniły" -powiedziała PAP mieszkająca w stolicy Austrii od 10 lat Polka. Z Wiednia - Paweł Puchalski