Supergwiazdor pojawił się na dwóch imprezach promujących piłkę nożną i zdaniem tam obecnych sprawiał wrażenie ociężałego. Brazylijczycy od razu ochrzcili go mianem "Gordinho" ("gordo" oznacza "gruby" w języku portugalskim). Po tych wydarzeniach włodarze Milanu postanowili nie składać oferty pozyskania napastnika Barcelony. Podobnie postąpili działacze Chelsea, którzy nie zamierzają wydawać fortuny za zawodnika nie będącego w stanie sprostać wymogom Premiership. Sam Ronaldinho dowiedziawszy się o działaniach mediolańskiego i londyńskiego klubu postanowił zatrudnić osobistego trenera przygotowania fizycznego. Razem z nim stara się odzyskać formę przed olimpiadą w Pekinie. Pomocną dłoń do "Ronniego" wyciągnięto w Barcelonie. Jeśli piłkarz odzyska pełną sprawność i wyrazi chęć gry na Camp Nou, zostanie przyjęty z otwartymi rękami. Oprócz pozostania w Hiszpanii możliwy jest jeszcze inny wariant. To transfer Ronaldinho do Manchesteru City. Klub Marka Hughesa sprowadził ostatnio Brazylijczyka Jo za 19 milionów funtów, lecz jest wciąż zdeterminowany, aby pozyskać asa Barcy. W najbliższych dniach okaże się, czy działacze z City of Manchester Stadium zdecydują się wysłać ofertę na Camp Nou. - Możemy mu pomóc powrócić do momentu, gdy był piłkarzem światowej klasy. On jak wielu graczy na tym etapie sezonu po prostu nie jest w najlepszej kondycji - tłumaczy Mark Hughes.