Powell jest rekordzistą od 1991 roku. W MŚ w Tokio, w walce z Carlem Lewisem, uzyskał odległość 8,95, poprawiając osiągnięcie legendarnego Boba Beamona z igrzysk w Meksyku (8,90). "Z warunkami fizycznymi, wzrostem i prędkością Bolt byłby znakomitym skoczkiem w dal" - ocenił Powel i dodał z uśmiechem: "Za niewysokie honorarium mógłbym pokazać mu, co ma robić, by skoczyć dziewięć metrów". A potem już z powagą powiedział: "Nie ma słów, które by oddały jego wielkość. Mamy do czynienia z fenomenem natury. On jest ponad wszelkie statystyki i schematy. Rywale wyglądają przy nim jak dzieci". Bolta znakomicie charakteryzuje łacińska sentencja nomen omen - w nazwisku tkwi wróżba. Jego, w tłumaczeniu z języka angielskiego oznacza piorun oraz strzałę. Jamajczyk jest szybki jak błyskawica. Dwa rekordy świata na 100 (9,59) i 200 (19,19) metrów ustanowił "na luzie". Po każdym biegu tańczy, cieszy się jak dziecko, żywo gestykuluje i układa ramiona na podobieństwo strzały. Jamajczyk był najszybszym 12-latkiem w szkole na krótkich dystansach. Jednak większą przyjemność niż bieganie sprawiała mu gra w piłkę nożną i ... krykiet. Karierę krykiecisty przerwał trener tej dyscypliny, który dostrzegł niespotykany talent sprinterski i posłał go do konkurencyjnej sekcji lekkiej atletyki.