Polki po poniedziałkowej porażce z Hiszpanią (63:78) i sobotniej z Czarnogórą (53:70) do drugiej rundy meczów przystępują z bilansem dwóch przegranych, bez zwycięstwa, bowiem sukces nad koszykarkami Niemiec, które odpadły z turnieju, nie zostanie wliczony. Rywalizować w niej będzie 12 zespołów w dwóch grupach E i F. Rywalkami Polek będą drużyny z grupy D, między innymi Łotwa. "Awans do ćwierćfinałów w takiej sytuacji jest zadaniem bardzo trudnym, ale nie można powiedzieć, że niemożliwym. Wszystko przed dziewczynami. Ten turniej pokazuje, że poziom drużyn jest wyrównany i każdy może wygrać z każdym. Z Hiszpankami przegraliśmy za wysoko, bo na parkiecie takiej różnicy nie było widać" - powiedział Miętta-Mikołajewicz, który poprowadził Polskę do dwóch wicemistrzostw Europy w 1980 i 1981 r. Zdaniem prezesa Wisły kluczem do sukcesu w drugiej rundzie będzie wyeliminowanie błędów. "Gramy nierówno i to jest nasz największy problem. Dobre chwile przeplatają się ze słabymi. Potrzebna jest stabilizacja. Z Hiszpanią też był taki moment, że prowadziliśmy w trzeciej kwarcie różnicą pięciu punktów i straciliśmy przewagę przez błędy. Cały czas za mało punktów zdobywamy spod kosza. Do Eweliny Kobryn trafia zbyt mało podań, a i ona czasami zbyt daleko odchodzi od kosza. Moim zdaniem zbyt częste są też zmiany dokonywane przez trenerów. One mają wpływ na dekompozycję gry. Kiedy zawodniczkom +idzie+ nie powinno się ich zmieniać zbyt szybko" - ocenił grę Polek w pierwszej rundzie. Były trener kadry uważa, że czarnym koniem 33. ME koszykarek jest ...debiutująca w finałach Czarnogóra. "Tak doświadczonych i dobrych niskich koszykarek, jak Czarnogóra, nie ma żaden inny zespół. Jelena Skerovic, Anna de Forge i Jelena Dubljevic stanowią o sile reprezentacji. Do doskonałości brakuje tej drużynie klasowego, wysokiego centra, jakkolwiek to by zabrzmiało - Iva Perovanovic jest po prostu za niska jak na zawodniczkę występującą na tej pozycji. W walce o medal powinny się liczyć Francja i Litwa" - dodał.