Kara dyskwalifikacji dla Alexandru Suvorova, za popchniecie arbitra w meczu Cracovii z Zagłębiem Lubin, wciąż wzbudza duże emocje. Pół roku bez możliwości gry w piłkę wydaje się być bardzo surową karą. Z drugiej jednak strony, gdy się na to popatrzy bardziej wnikliwie, to nie wygląda to już tak groźnie. Zdarzenie miało miejsce pod koniec sierpnia. Czyli jak się dokładnie policzy, to Mołdawianin tak realnie nie będzie grał tylko przez trzy miesiące. Przecież już 10 grudnia kończą się rozgrywki Ekstraklasy. Potem jest przerwa aż do połowy lutego i wtedy Suvorov będzie mógł wrócić na boisko. Równie dobrze można było nałożyć na piłkarza 3-miesięczną dyskwalifikacje, jej praktyczne skutki byłyby prawie takie same, a wydźwięk nieco inny. Widać było, że ci, którzy ukarali piłkarza, chcieli, aby nie zagrał on już w tym roku, bo po połowie odbytej kary można wnosić o jej zawieszenie. Przypadek Suvorova skłania do jeszcze jednej refleksji. Klub stracił piłkarza na dość długi czas. Nie może z niego korzystać, ale musi mu płacić. Owszem, może on być ukarany za swój wybryk, jednak takie kary finansowe nakładane na piłkarza są niewspółmierne do jego zarobków. Należy się zastanowić, czy w podobnych przypadkach klub nie powinien mieć prawa do rozwiązania kontraktu z zawodnikiem, w sytuacji - gdy zostanie on zdyskwalifikowany na przykład na sześć miesięcy lub dłużej. Przecież klub nie może odpowiadać za zachowanie każdego piłkarza z kadry, a ponosi finansowe i sportowe konsekwencje jego wybryków! Poza tym piłkarz, mając świadomość, że za swoje nieodpowiedzialne zachowanie, może stracić pracę i sporą kasę, miałby dodatkowy i to bardzo istotny powód, aby wyhamować swoją agresję. Uważam, że taki przepis ograniczyłoby nieodpowiednie zachowania piłkarzy na boisku i poza nim. Oczywiście klub nie musiałby korzystać z tego prawa, ale powinien nim dysponować. W tym konkretnym przypadku, gdy Cracovia walczy o utrzymanie w Ekstraklasie, mogłaby rozstać się z Suvorovem i w jego miejsce zatrudnić kogoś innego, kto pomagałby jej na boisku, a nie tylko pobierał pensję. I na koniec jeszcze spostrzeżenie na temat Podbeskidzia. Po porażce z Ruchem piłkarzy ukarano karą finansową w wysokości tysiąca złotych za słabą postawę w meczach na własnym stadionie. Jakoś nie słyszałem, aby zawodnicy dostali taką samą premię, za świetną postawę w wygranym spotkaniu na Łazienkowskiej z Legią!