Po trwających kilka lat przepychankach, tydzień temu na Cyprze udało się PZPN-owi podpisać z Radą Drużyny reprezentacji Polski dokument Prawa i Obowiązki Członka Kadry Narodowej w Piłce Nożnej, który znany jest w środowisku jako "Karta reprezentanta". Marta Alf z ramienia związku uczestniczyła w negocjacjach i jej zasługa w podpisaniu dokumentu jest niemała. - Karta to jedno, a sama inicjatywa sformalizowania działania rady drużyny, to drugie. Wszyscy zawodnicy obdarzyli zaufaniem tę czwórkę chłopaków Maćka Żurawskiego, Jacka Bąka, Jacka Krzynówka i Michała Żewłakowa. Zgodzili się na to, żeby rozmawiali w ich imieniu na tak poważne tematy - podkreśla Alf. Oficer prasowy kadry narodowej nie kryje, że karta reprezentanta została zaakceptowana przez zespół przy obopólnych ustępstwach. - Wersja dokumentu, która była bazą do tej karty została przygotowana już pół roku temu, ale przez ten okres wprowadzono zmiany, głównie kosmetyczne. Jak choćby słowniczek, który wyjaśnia formuły prawne. Np. "wizerunek" to także głos, twarz, nazwisko, pseudonim - opowiada. - Karta nie jest regulaminem zawieszonym w próżni. Odwołuje się do polskiego prawa - ustawy o sporcie kwalifikowanym i innych przepisów - precyzuje Alf. Czy trenerowi Beenhakkerowi zależało na tym aby podpisanie karty nastąpiło jak najszybciej? - Jak wszyscy wiedzą, trener jest profesjonalistą i chciał, żeby ci piłkarze z czystymi umysłami przygotowywali się do Euro - twierdzi Marta Alf.