Były szkoleniowiec Lecha Poznań zaskoczył kibiców piłki nożnej w Polsce tym, że dobrowolnie zgłosił się do wrocławskiej prokuratury. Wielu podejrzewało, że wolał zrobić to sam, zanim trafi tam w kajdankach. Michniewicz zapewnia jednak, że zrobił to tylko po to, aby wyjaśnić pewne rzeczy. "W czwartek Arka wyjeżdża na zagraniczne zgrupowanie. Czułem, że muszę podzielić się moją wiedzą o Lechu w prokuraturze, żeby już o tym nie myśleć. Oczywiście byłem tam wyłącznie w charakterze świadka" - mówi "Polski Mourinho". A na pytanie, czy jest rozczarowany postawą piłkarzy, którzy mogli oszukiwać go w sezonie 2003/2004 odpowiada spokojnie: "Nie chcę tak stawiać sprawy. Co się stało, to się nie odstanie. Teraz niech działa prokuratura, a potem sąd".