1. Po pierwsze Marcin Gortat nie funkcjonował w polskiej koszykówce, dzięki czemu ominęły go wszystkie negatywne zjawiska panujące zarówno na poziomie szkolenia młodzieży, jak i po przejściu do dorosłej koszykówki. Bardzo szybko został "wywieziony" do Kolonii przez Veselina Maticia. 2. W Niemczech miał trochę szczęścia w postaci bardzo dobrych trenerów młodzieży, dzięki którym stopniowo osiągał coraz wyższy poziom. 3. W Kolonii dużo grał, co w przypadku młodych polskich zawodników nie jest taką prostą sprawą. Krok po kroku stawał się coraz lepszym koszykarzem. 4. Zadecydował też charakter Marcina. Nauczył się on normalnie, profesjonalnie pracować, a oczu nie przesłaniają mu gwiazdorstwo i pieniądze. Widać to w Orlando. W ostatnich dwóch latach, jeśli chodzi o zyski, pewnie więcej zarobiłby grając w Niemczech, ale on wolał zainwestować w siebie. Podkreśliłbym też etos pracy i cechy charakteru Marcina Gortata. 5. Marcin ma szczęście do ludzi. W Orlando są takie postacie, jak Patrick Ewing, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, Otis Smith czy Dave Twardzik. Ci ludzie znają się na rzeczy. No i przede wszystkim jest Dwight Howard - gwiazda bardzo pozytywna, która wspiera a nie niszczy wszystkich wokół. 6. Pomysł na grę Orlando jest bardzo prosty, oparty na grze środkowego Dwighta Howarda i czwórki zawodników na obwodzie. Ten system gry bardzo odpowiada Gortatowi. *** Wojciecha Michałowicza zapytaliśmy także o to, czy Gortat w przyszłym sezonie powinien nadal występować w Orlando. Przypomnijmy, że obecna umowa Marcina z klubem z Florydy wygasa z końcem bieżących rozgrywek. - Myślę, że powinien zostać, ale to on pracuje na poważny kontrakt i wraz z agentem podejmie decyzję. Pokazał, że jest solidnym zmiennikiem. Takiego zawodnika na pewno będzie chciało zatrudnić kilka klubów. Koszykarz podkoszowy, który od czasu do czasu będzie notował podwójną zdobycz (po 10 i więcej punktów i zbiórek - przyp.red), to już jest coś - podkreśla Michałowicz. Notował: Dariusz Jaroń