Walka Alberta Sosnowskiego z Witalijem Kliczko odbędzie się 29 maja na stadionie Schalke 04 w Gelsenkirchen. Organizatorzy spodziewają się około 60 tysięcy widzów na trybunach. Zdecydowanym faworytem pojedynku będzie aktualny mistrz świata wagi ciężkiej, ale "Dragon" przyznał parokrotnie, że do Niemiec nie pojedzie tylko po wypłatę (według nieoficjalnych informacji będzie to milion dolarów), ale po pas prestiżowej organizacji WBC. INTERIA.PL: Jak zareagował pan na wiadomość o tym, że Albert Sosnowski powalczy o pas WBC z Witalijem Kliczko? Dariusz Michalczewski: - Na początku w to nie uwierzyłem. Byłem wtedy poza Polską i nie spodziewałem się takiej informacji. Myślałem, że dziennikarz, który zapytał mnie o opinię na ten temat, żartuje sobie ze mnie. Z pewnością jest to dla Alberta życiowa szansa i nie dziwię mu się, że przyjął wyzwanie. Każdy pięściarz na jego miejscu podjąłby tę walkę. To pojedynek o tytuł WBC i bardzo duże pieniądze. Oczywiście będę Albertowi kibicował, jak każdy Polak. Być może nawet wybiorę się zobaczyć ten niecodzienny pojedynek na żywo. Czy Sosnowski ma jakiekolwiek szansę na pokonanie aktualnego mistrza świata? - Walka z Kliczko będzie niezwykle trudna dla Alberta. Pewnie najtrudniejsza w całej jego karierze. Ale to jest waga ciężka. Tam ciosy są bardzo mocne i czasami decydują ułamki sekund. Często jeden cios może zmienić przebieg całej walki. Dlatego realnie oceniając Albert teoretycznie ma szanse, ale niezbyt duże. Witalij nie przez przypadek jest uznawany za jednego z najlepszych punczerów (silnie bijących pięściarzy - przyp. red) w historii. Co doradziłby pan "Dragonowi" w walce z Kliczko? - Kliczko ma bardzo słabą obronę. Albert powinien od samego początku zaatakować go i nie dać się zepchnąć do defensywy. Może wejdzie mu jakiś czysty, mocny cios, kto wie? Albert powinien wywrzeć na nim presje i cały czas starać się atakować. Zna pan pięściarskie środowisko w Niemczech. Jak tam została przyjęta decyzja Kliczki o zakontraktowaniu właśnie Sosnowskiego? - Wszyscy myśleli, że jednak dojdzie do walki z Nikołajem Wałujewem. Trochę dziwne, że się nie dogadali finansowo. Widocznie oni sami nie do końca chcieli tego pojedynku. Podobno później nikt inny nie chciał przyjąć propozycji walki od obozu Kliczko. Sosnowski ma pełne prawo walczyć o ten tytuł, jest w końcu mistrzem Europy. To jest wielki sukces. Jest drugim Polakiem po Przemku Salecie, który to osiągnął. Jest w tej chwili w czołowej 15 rankingu WBC. Sam Kliczko mówi, że ta walka nie będzie łatwa. Dzięki temu pojedynkowi Albert ma szanse zaistnieć na międzynarodowej scenie boksu. A będzie to tylko i wyłącznie zależało od tego, jaki przebieg będzie miała ta walka i jak się podczas niej zaprezentuje. Nie brakuje głosów, że Ukrainiec wybrał sobie bardzo łatwego rywala. Zgodzi się pan z tym, że wybór Sosnowskiego to asekurancki ruch mistrza świata? - Kliczko idzie po najprostszej linii proponując walkę Sosnowskiemu, co jest jak najbardziej normalne i zrozumiałe w tym wypadku. Walka odbędzie się na stadionie w Schalke, na który może przyjść nawet 60 tysięcy widzów. Wierzy pan w to, że organizatorom uda się zapełnić obiekt na walkę Kliczko - Sosnowski? - Nie sądzę aby stadion udało się zapełnić. Trochę nie rozumiem tej decyzji organizatorów. Ta walka przyciągnie kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Co prawda w Niemczech mieszka bardzo dużo Polaków, którzy będą chcieli zobaczyć ten pojedynek, ale aby zapełnić taki stadion, musiałaby się odbyć walka stulecia pokroju Floyd Mayweather Jr - Manny Pacquiao. Gołym okiem widać spore różnice w warunkach fizycznych. Jak nasz pięściarz może zniwelować różnice wzrostu i zasięgu ramion? - Albert nie może dać się zepchnąć do defensywy. Musi dążyć do zwarcia i starać się cały czas atakować. Jeśli będzie walczył na dystans, jego szanse automatycznie będą malały. Jednak Kliczko ma bardzo długie i niezwykle silne ręce, która już wielu dużych zawodników powaliły na deski. Wie pan jak walczy Kliczko. Jaką taktykę obrałby pan na walkę z tego typu pięściarzem, gdyby sam musiał stanąć z nim oko w oko w ringu? - Nie chciałbym z nim stanąć w ringu (śmiech). Doskonale znam jego styl walki, ponieważ przez wiele lat trenowaliśmy razem w grupie Universum. Atak, presja i próba zepchnięcia go do defensywy. Ale to jest jedynie teoria, którą większość kandydatów do tytułu również znało. Lecz, niestety, nie byli w stanie nic z tą wiedza zrobić, przegrywając z nim walki w większości przed czasem. Rozmawiał: Dariusz Jaroń *** Czy Sosnowski zostanie mistrzem świata? Podyskutuj o szansach "Dragona"