Wiele było kontrowersji związanych z powrotem zawodów dh na Czantorię - myślę, że wszyscy "daliśmy radę" - po zakończeniu jest czas na dłuższą refleksję i merytoryczną dyskusje. Zapowiadało się, że pogoda może zgotować organizatorom deszczowy hattrick (trzy kolejne imprezy w deszczu i w błocie). Jednak formacja "latawca niżowego" zamachała ogonem i w ostatniej chwili przed samymi zawodami przegoniła chmury nad Bałkany - deszczu nie było, za to błoto owszem? Sobotnie treningi upłynęły niestety jeszcze pod znakiem konwekcyjnej ulewy non stop do 16.00 - co przełożyło się na warunki na trasie, które były trudne i nieprzewidywalne.Trasa na Czantorii zmieniała się z godziny na godzinę, linia przejazdu przesuwała się coraz głębiej w korycie błotnym, a z podłoża wychodziły korzenie i odsłaniały się kamienie. Było już wiadomo, że do niedzieli trasa nie przeschnie? Mistrzostwa Polski pod egidą Diverse Downhill Contest, które miały również status ósmej rundy Pucharu Polski rozpoczęły się w niedzielę punktualnie o 10:45 oficjalną ceremonią wciągnięcia polskiej flagi. Honory obok organizatora czynili zawodnicy broniący tytułów mistrzowskich oraz pan Jerzy Klinik najbardziej przychylny downhillowi człowiek w PZKol. Już po porannych treningach było jasne, że przyjemna i szybka trasa na Czantorii stała się "hardcorem", a techniczne leśne fragmenty zamieniły się w szkołę przetrwania. Idealna linia stała się iluzją - zawodnicy walczyli o dojechanie do mety bez gleby, najmniejszy błąd kończył się efektownym sposobem pokonywania przestrzeni już bez roweru. Festiwal gleb nie ominął "pretendento-faworytów" - wszyscy byli równouprawnieni w walce z naturą. Prawdziwe żniwo zebrał przejazd finałowy, gdzie walka szła o najwyższą stawkę i trudno było panować nad emocjami. Gorzką pigułkę musieli przełknąć miedzy innymi: Ania Sojka, Arek Perin czy Hubert Posmyk. Hobby Hardtail: Na najwyższy stopień pudła powraca Wojtek Foks (SSR Skierniewice), objawienie tegorocznego sezonu Sławek Łukasik ma problemy na trasie - dopiero miejsce 5. Po dwóch latach nieobecności na starcie pojawia się Filip Banaszak (EB TIME) na sztywnym rowerze sic! i od razu miejsce 3, druga pozycja dla naszych południowych sąsiadów grupa DH Brutal Team z Czech zawodnik Splichal Lukas, który podpisuje listę obecności na wszystkich edycjach Diverse Downhill Contest. Hobby Junior: Tutaj nie było niespodzianek. Pierwsze miejsce pierwsze Michał Gzela z Krakowa, triumfator całego cyklu Diverse Downhill Contest w kat. Hobby Junior przypieczętował jeszcze swoje zwycięstwo. Miejsce drugie i trzecie dla społeczności Śląska Cieszyńskiego czyli lokalesów: 2. Sebastioan Kapitan, 3. Szymon Żarłok. Hobby Full: Najliczniejsza obsada, zacięta walka o wejście do finałów. Panowie Tomasz Renner (CYKLOTOUR), Arkadiusz Sęk (KTM Hardon Sport) Bartosz Bugalski (Hcfr.pl -InterSport) rozdysponowali między sobą miejsca na podium w takiej kolejności jak wypisani są powyżej. Warto dodać iż Tomek Renner jeszcze w zeszłym sezonie ścigał się na hardtailu, a teraz drugi raz z rzędu wygrał zawody z Serii Diverse Downhill Contest. Kobiety: Ania Rucińska [E-PAY Bike Team] obroniła tytuł mistrzyni Polski w zjeździe z ubiegłego roku, po ogólnie słabszym sezonie "Dibi" wraca do formy - do twarzy jej w biało-czerwonych kolorach. Ania Sojka (Kingston Racing Team) triumfatorka Pucharu Polski DH 09 po bliskim spotkaniu z korzeniem i dalszą jazdą ze skrzywioną kierownicą musiała zadowolić się drugą pozycją. Trzecie miejsce wywalczyła Agata Stamm (Freestajnia). Masters: Panów po 30 przybywa - taka kolej rzeczy, a ponieważ kolarstwo DH to stosunkowo młoda dyscyplina, będzie nas przybywać coraz więcej, skutkując coraz bardziej zaciętą rywalizacją. Walka o tytuł mistrza Polski to nie przelewki, Wojtek Koniuszewski (Totalbikes) skoncentrowany na jednym celu - miejsce pierwsze, tytuł mistrzowski i klasyfikacja generalna, wszystko udało mu się rozstrzygnąć w tym jednym przejeździe. Miejsce drugie Szymon Tasz Szymon (SN PTT 1907 Zakopane), trzecia pozycja dla Dariusza Skowrońskiego (Kingston Racing Team). Junior: Tutaj dramatyczną walkę z przeciwnościami stoczył Hubert Posmyk (Kingston Racing Team) za forumowiczem z DH-zone: "piątek po kolizji połamane korby i pedały, na 5 min przed startem odkrycie pękniętej ramy!!!, swój rower oddaje mu (rezygnując ze swojego startu!! teamowy kolega Patryk Abramski - wielki szacun!), przejazd eliminacyjny na nie swoim rowerze - drugi czas, przejazd finałowy - w górnej części trasy paskudna gleba z kilkumetrowym lotem głową w dół i koniec marzeń o zwycięstwie"? Mistrzem Polski Juniorów został Arkadiusz Milczarek (E-Pay Bike Team) drugie miejsce Michał Mucha, którego fanclub najbardziej ostentacyjnie dopingował go na trasie. Trzecie miejsce Aram Raoff (Dębnicki KS PKS). Elita: Pod nieobecność Jody (Maciej Jodko (RMF - Pepsi Max), który przygotowuje się do sezonu snowboardowego i startu w zimowej olimpiadzie) na Czantorii w elicie działy się niesamowite rzeczy. Perini - Arkadiusz Perin (JBG2 - Warszowice) będąc pod presją lokalnej publiczności i smaków tytułu przesadził z ryzykiem i wysadził się z siodła na swojej własnej "pułapce", po tym incydencie aby zniwelować stratę pojechał na 150 procent, co zaowocowało kolejną glebą i końcem marzeń o mistrzostwie 09. Na metę z czasem 4.17.02 wpada tymczasem Jacek Cienciała (Dębnicki KS PKS Kraków) i obejmuje prowadzenie, wśród ustrońskiej publiczności panuje euforia, która nie znika nawet po pojawieniu się na dole Michała Śliwy (Dębnicki KS PKS Kraków). Dopiero po chwili kiedy zegar fotokomórki przeskakuje na magiczne 4.04.75 następuje chwila konsternacji - nie to nie fotokomórka zwariowała - to Śliwa wykręcił tak fenomenalny czas. Mistrzem Polski w kat. Elita został bezdyskusyjnie Michał Śliwa, który znokautował rywali podkreślając jednocześnie swoją dominację w Pucharze Polski DH, drugie miejsce Jacek Cienciała co pędzi jak strzała przedstawiciel lokalnej społeczności bronił honoru gospodarzy pod niefart Arka, trzecie miejsce i tu spora niespodzianka Kucbora Maciej (RMF MAXXX Jour Ride). Gratulujemy wszystkim zawodnikom, a w szczególności mistrzom Polski 2009. Zawody na Czantorii odbyły się w asyście licznie zebranej gawiedzi: kibiców i fanów sportu DH, fenomen tego miejsca polega na medialności i dostępności tej lokalizacji - "kolejki ustawiały się do kolejki" albo inaczej - długo trzeba było czekać aby wyjechać na górę, a krzesełko na Czantorii należy do najszybszych i najbardziej przepustowych w kraju. Dziękujemy zawodnikom i kibicom za dojrzałą postawę, dziękujemy władzom Czantorii i miasta Ustronia za okazane zaufanie i pomoc przy organizacji, mamy nadzieję do zobaczenia za rok... Pamiętajcie żeby zaglądać na stronę www.freestyle.pl/downhill gdzie na bieżąco będziemy informować o przygotowaniach do przyszłorocznego cyklu Downhill Contest, a za niedługo pojawią się tam jeszcze filmy i zdjęcia z ostatnich edycji. Z roku na rok imprezy Diverse Downhill Contest cieszą się coraz większym powodzeniem wśród zawodników, kibiców, mediów - to cieszy. Dziękujemy wszystkim za udział w Diverse Downhill Contest 2009, dziękujemy osobom zaangażowanym w całe przedsięwzięcie za różne formy wsparcia i pomocy i wreszcie dziękujemy sponsorom bez, których nie udałoby się zorganizować imprezy na takim poziomie. Tytularnym sponsorem imprezy jest marka odzieżowa Diverse, wsparcie energetyczne zapewnia Red Bull, wsparcie techniczne Duncon i Dobre Sklepy Rowerowe. Poniżej komentarz świeżo upieczonego mistrza Polski DH 2009 - Michała Śliwy: "Jestem bardzo bardzo szczęśliwy z tytułu mistrza Polski 2009, nie było łatwo. Przed mistrzostwami pojechaliśmy razem z chłopakami potrenować do Semmering i Schladming wszystko było super, w drodze powrotnej rozłożyło mnie przeziębienie chłopaków z resztą też. Środa i czwartek byłem ledwo żywy, dzięki pomocy mamy Jonasza doszedłem do siebie na tyle że mogłem w piątek trenować. W ten dzień trasa była naprawdę szybka miejscami za szybka. W sobotę czułem się już coraz lepiej katar ustąpił, odczuwałem jeszcze zmęczenie ale w ten dzień zjechałem tylko 3 razy oszczędzając siły i zdrowie. Niedziela była piękna słońce i masa kibiców na trasie było cudownie. Przejazd eliminacyjny nie był zbyt udany: dwa upadki, pierwszy zaraz po stracie a drugi w dolnym lesie, jak się okazało większość zawodników miała problemy na trasie, ale mój czas pozwolił mi na zajęcie 1 miejsca. W finale wiedziałem że muszę pojechać perfekcyjnie, obawiałem się kilku miejsc na trasie, ale jak pokonałem pierwsze, gdzie w eliminacjach leżałem poczułem się pewnie. Kilka miejsc przejechałem bardzo szybko i na granicy jak np ściankę i większość zakrętów na łąkach, gdzie czułem że ucieka mi rower. Chciałem podziękować wszystkim moim znajomym, którzy mi pomogli, sponsorom za wsparcie oraz kibicom za doping, który kilka razy dotarł do mnie podczas finału a to się mało kiedy mi zdarza. Dzięki"