Zobacz galerię zdjęć z meczu RPA - Meksyk Trener Jagiellonii Białystok ogląda mundial na żywo w RPA. Mecz otwarcia śledził wprawdzie w telewizji, bo wybierał się na wieczorne spotkanie Urugwaj - Francja. INTERIA.PL: - Jak na gorąco oceni pan pierwszy mecz turnieju? Michał Probierz, trener Jagiellonii Białystok: - W pierwszej połowie RPA było mocno przestraszone i czekało na wyrok. Jednak gospodarzom udało się przetrzymać ten okres i strzelić piękną bramkę. Wprawdzie po indywidualnym błędzie stracili gola, ale mogło się zupełnie inaczej zakończyć, gdyby wykorzystali okazję, którą mieli tuż przed końcem meczu, gdyby piłka wpadła do siatki, a nie odbiła się od słupka. Ale jak na pierwszy mecz, to było dobre spotkanie. Tempo może nie było oszałamiające, ale emocje mieliśmy do końca. - Widać było, że oba zespoły walczyły o zwycięstwo do ostatniej minuty. Jak na mecz otwarcia turnieju, to spotkanie mogło się podobać. W pierwszej połowie Meksyk był dojrzalszą drużyną, ale po przerwie RPA zagrało lepiej. Czy któraś z drużyn może czuć się pokrzywdzona remisem? - Absolutnie nie. Mnie osobiście zawiódł Meksyk. Widziałem ten zespół w dwóch wcześniejszych sparingach i wyglądało, że to naprawdę solidna drużyna, a dzisiaj grał fatalnie w defensywie. Meksykanie mogą mieć problemy w kolejnych meczach. Jak oceniłby pan szanse obu RPA i Meksyku? Stać je na to, aby zajść wysoko w turnieju, czy nie daje im pan wielkich szans? - Po pierwszym meczu trudno wyrokować. Na pewno żaden z zespołów nie grał wielkiego meczu. Któryś z piłkarzy wywarł na panu szczególne wrażenie? - Z pewnością na pochwałę zasłużyło dwóch zawodników RPA: Siphiwe Tshabalala i bramkarz Itumeleng Khune. Z kolei w zespole Meksyku najlepsze wrażenie zrobił Giovani Dos Santos. Wielkie aspiracje, ogromna presja, a na trybunach dziewięćdziesiąt tysięcy niezwykle żywiołowo reagujących fanów. Nie obawiał się pan o sędziowanie podczas afrykańskiego mundialu? - Nie. Zresztą to spotkanie było bardzo dobrze sędziowane. Doping był fantastyczny, tylko przez te trąbki można odnieść wrażenie, że jest się w środku ula, a nie na trybunach. Nie przeszkadza to panu? - Trochę na pewno, ale trudno mieć to za złe. Taka jest tu kultura, na pewno na trybunach jest wesoło.