Wreszcie dobre spotkanie w waszym wykonaniu. Skąd taka zmiana? Michał Jurecki: - Ostatnio prezentowaliśmy stałą równą formę - to samo graliśmy w polskiej ekstraklasie, to samo w Lidze Mistrzów. Tyle że na Ligę Mistrzów to nie wystarcza. Długo rozmawialiśmy ze sobą. Całe trzy dni po Puławach (w środę kielczanie awansem pokonali we własnej hali ostatni zespół tabeli tylko 27:23 - przyp. red) to była rozmowa o tym, co gramy w ataku, co gramy w obronie. Te rozmowy przyniosły rezultat, pozwoliły nam wyjść z jakiegoś dołka psychicznego. Wygrana w Kilonii to byłaby wielka sensacja, ale wy mimo porażki możecie być zadowoleni. - Może nie mamy się z czego cieszyć, bo punktów nie zdobyliśmy, ale ten mecz pokazał, że mamy duże możliwości. Przegraliśmy z Kilonią, ale wygraliśmy sami ze sobą. Nasza gra wyglądała nieźle, a trzeba pamiętać z kim graliśmy. Za dobrą grą w końcu przyjdą też punkty. Byliście blisko od jeszcze lepszego wyniku. - Pokazaliśmy, że potrafimy grać z dobrymi zespołami. A jak umiemy z dobrymi, to musimy to samo grać ze słabszymi. Najbliższy mecz gramy w środę z Chrobrym. To rywal z innej półki niż Kiel, ale gdybyśmy zagrali w Głogowie tak jak z Puławami, to o punkty będzie bardzo trudno. Rozmawiał Leszek Salva, Kilonia