"W 2002 i 2003 roku sięgnęliśmy po srebrne medale, a o sile stanowili Tomasz Redzimski, Daniel Górak i obecny trener młodzieży w naszym klubie Grzegorz Adamiak. Po kilku chudych sezonach, marzy się nam powtórka tamtych sukcesów, a co najmniej awans do play off. Z Lucjanem Błaszczykiem w roli lidera to zadanie do wykonania" - powiedział Jagiełowicz, który pełni funkcję menedżera-szkoleniowca od 24 lat, tj. od awansu do najwyższej klasy, w której ZKS występuje nieprzerwanie. Po niespodziewanej, inauguracyjnej porażce z beniaminkiem Alfą Bank Spółdzielczy Radzyń Podlaski 2:3, zielonogórscy pingpongiści, na co dzień trenujący w ośrodku w Drzonkowie, wygrali cztery spotkania z rzędu. Dopiero przed tygodniem ulegli na wyjeździe 1:3 faworytowi superligi Bogorii Grodzisk Mazowiecki, wzmocnionej debiutującym w polskich rozgrywkach medalistą mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich Oh Sang Eunem. "Azjata zagrał tylko z nami, więc to też świadczy o sile ZKS. We wtorek czeka nas kolejne trudne zadanie, bowiem w Grudziądzu spotkamy się z broniącą tytułu Olimpią-Unią. Znakomicie zapowiada się zwłaszcza pojedynek aktualnego, indywidualnego mistrza kraju Bartosza Sucha z Luckiem Błaszczykiem" - przyznał Jagiełowicz. Błaszczyk ma w dorobku aż 11 tytułów MP w singlu, a w tym sezonie nie przegrał żadnego z dziesięciu meczów. Blado na jego tle wypadają dwaj inni zawodnicy ZKS: Chińczyk Lei Yi (to jego ostatni sezon w Polsce, na wiosnę wraca do Pekinu) ma bilans 4-5, zaś brązowy medalista ubiegłorocznych MP Daniel Bąk 1-6. 37-letni Błaszczyk, 12-krotny medalista mistrzostw Europy, wrócił do ojczyzny po kilkunastoletnim pobycie w Niemczech. W Drzonkowie zamierza otworzyć tenisową akademię swego imienia, w której trenować będą mogli wszyscy, bez względu na wiek i umiejętności. Rozpoczął też budowę domu - bungalow o powierzchni... 255 metrów kwadratowych.