Czesi w Memoriale Wagnera udowodnili najlepszym ekipom poprzednich mistrzostw świata, że nie są zespołem "do bicia". W każdym z trzech meczów potrafili podjąć wyzwanie. W niedzielę z Bułgarami udało im się wygrać jedynie pierwszego seta, ale w pozostałych trzech nawiązali równorzędną walkę. W pierwszej partii po nerwowym początku sprawy w swoje ręce wziął Jakub Vesely. To po jego zagrywkach ekipa prowadzona przez trenera Jana Svobodę odżyła i nie tylko potrafiła wyrównać (z 7:11 na 11:11), ale także wygrać 25:23. W tym secie żadna z drużyn nie zdobyła punktu blokiem. Kolejne partie to szybko wywalczona dwu-, trzypunktowa przewaga Bułgarów na początku seta, a potem konsekwentne utrzymywanie tego wyniku. Brązowi medaliści poprzednich mistrzostw świata wygrywali 25:21, 25:19 i 25:21. Wcześniej Bułgarzy pokonali Polaków 3:1 i przegrali z Brazylijczykami 0:3. Czesi natomiast ulegli Polakom i Brazylijczykom po 1:3 Czechy - Bułgaria 1:3 (23:25, 25:21, 25:19, 25:21) Czechy: Jiri Popelka, Marek Novotny, Jakub Novotny, Ales Holubec, Jakub Vesely, Lukas Tichacek i Jiri Bence (libero) oraz Ondrej Hudecek, Jan Stokr. Bułgaria: Andriej Żekow, Matej Kazijski, Władimir Nikołow, Wiktor Josifow, Todor Aleksiew, Nikołaj Nikołow i Teodor Salparow (libero) oraz Metodi Ananiew, Cwetan Sokołow, Konstantin Mitew.