W walce o brązowy krążek uległ jednak Mawłudowi Miralijewowi z Azerbejdżanu. Po zakończeniu pojedynku długo nie mógł zebrać myśli, był wyraźnie załamany. - Niewiele mi zabrakło, ale to był świetny zawodnik. Muszę wszystko przemyśleć, dajcie mi pięć minut czasu - powiedział zawodnik i wyczerpany oparł się o barierkę. - Medal uciekł mi sprzed samego nosa - aż pęka mi serce. Niestety, Azer był lepszy. Pojedynek był wyrównany do momentu punktowanej akcji, w której jemu przyznano yuko - wydawało mi się, że to ja kontrowałem. Przegrywając musiałem rzucić wszystko na jedną szalę. A najgorsze, że w końcówce nie zatrzymali zegara i straciłem cenne sekundy. Przez to musiałem zaryzykować i przeciwnik zdobył kolejne punkty - nie miało to jednak znaczenia. Po walce po prostu szlag mnie trafił - kontynuował po dłuższej chwili. Walka była bardzo wyrównana, choć w ostatecznym rozrachunku to Azer zdobył więcej punktów. O końcowym wyniku przesądziła jednak dramatyczna próba rzutu w wykonaniu Polaka na kilka sekund przed zakończeniem starcia. Przeciwnik wykorzystał drobny błąd i przypieczętował swój sukces akcją ocenioną na waza-ari. - Mimo wcześniejszych, efektownych zwycięstw nie mam się z czego cieszyć. W judo piąte miejsce jest najgorsze, a potwierdzi to każdy zawodnik. Szykowałem się, by wygrywać walki szybko - w większości walk prezentowałem życiową formę, ale niestety zakończyłem turniej bez medalu - wyjaśnił Matyjaszek. I rzeczywiście Polak rozpoczął turniej bardzo efektownie. Jego pierwsza walka - z Chińczykiem Ninkiem Shao, trwała zaledwie 1.27 i zakończyła się efektownym rzutem Polaka. Sędziowie dali mu ippon. W kolejnej walce zawodnik z Bytomia zaprezentował się równie efektownie - Argentyńczyka Eduardo Costę pokonał także przez ippon w ciągu 1.34. Pierwsza porażka przyszła w starciu z doskonałym Holendrem Henkiem Grolem. Mistrz Europy dosyć szybko uporał się z Polakiem - rzucił go na plecy. W kolejnej walce Grol uległ jednak Kazachowi Aszacie Szitkiejewowi przez ippon. W efekcie musiał walczyć o brązowy medal, ale w przeciwieństwie do Polaka był w tym skuteczny. W repesażach Polak wrócił do efektownego stylu pierwszych starć - szybko uporał się z Brazylijczykiem Luciano Correą. O prawo walki o brązowy krążek w kolejnej rundzie wyeliminował (tym razem przez yuko) Węgra Daniela Hadfiego. - W końcówce starcia z Azerem "umarłem". Niestety jestem astmatykiem i zmagam się w Pekinie z kłopotami oddechowymi. Powietrze mocno daje się we znaki. Gdyby nie leki to byłaby tragedia. Miałem świetne przygotowania i czułem się wybornie. W pamięci niestety zostanie tylko ta przegrana walka - powiedział na koniec zasmucony zawodnik. Zdaniem ekspertów oglądających turniej, przed walką Matyjaszka sędziowie dopuścili się oszustwa - w niesprawiedliwy sposób ocenili walkę kobiet o złoty medal w kategorii do 78 kg. Kubanka Yelennis Castillo wyraźnie rzuciła w doliczonym czasie gry Chinkę Xiuli Yang i początkowo sędziowie przyznali jej punkt kończący pojedynek. Wtedy jednak arbiter główny zdecydowała się na konsultację przy stoliku sędziowski i po niej zmienił decyzję. Ostatecznie werdyktem arbitrów (2:1) złoty medal przypadł Chince. Kubanka długo płakała i nie potrafiła się pogodzić z taką decyzją.