W korespondencyjnej rywalizacji student Akademii Leona Koźmińskiego jest - jak na razie - lepszy o jedną setną sekundy od rekordzisty świata (1.52,03), słynnego Amerykanina Michaela Phelpsa, który w czerwcu uzyskał rezultat 1.54,31. Natomiast najszybciej dystans ten pokonał w tym roku, zgodnie ze statystykami Międzynarodowej Federacji Pływackiej (FINA), Japończyk Takeshi Matsuda - 1.53,87. W środę nad Belgradem przeszła nawałnica, która wyrządziła sporo szkód w wiosce uniwersjadowej (przewrócone ogrodzenie, zerwane namioty, uszkodzona scena koncertowa). Najbardziej niespokojna aura dała się jednak we znaki sportowcom, bowiem rywalizacja na otwartych obiektach była przerywana i opóźniana. Na własnej skórze omal nie odczuł tego Korzeniowski, którego finałowy wyścig na 200 m motylkiem przełożono pierwotnie o godzinę. Potem zmieniono decyzję i zawody przyspieszono. Gdy pływacy szykowali się już do startu, Polak dopiero wchodził na basen i z bijącym sercem dobiegł bez rozgrzewki na słupek. "Dopadł mnie stres, a adrenalina mocno mi podskoczyła przez to zamieszanie. Płynąc cały czas myślałem tylko o tym, że prawie się spóźniłem na start i że omal nie ruszyli beze mnie. Udało się jednak osiągnąć bardzo dobry wynik. Do mistrzostw świata mam jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że forma będzie jeszcze wzrastała i jej szczyt wypadnie właśnie na tej kluczowej imprezie" - powiedział Korzeniowski, który po raz drugi w karierze został mistrzem studenckich igrzysk. Wcześniej zwyciężył w Izmirze w 2005 roku. Uniwersjadowe rekordy stracili w czwartek Otylia Jędrzejczak (100 m motylkiem) i Sławomir Kuczko (200 m klasycznym).