Dzisiaj o godzinie 12 mija ultimatum wystosowane przez Międzynarodową Federację Piłkarską, która żąda przywrócenia władz PZPN i wycofania kuratora ustanowionego przez Trybunał Arbitrażowy przy PKOl na wniosek ministra sportu i turystyki. W innym wypadku nie rozegramy meczów eliminacji mistrzostw świata, a w perspektywie możemy też stracić rolę gospodarza Euro 2012. "Uważam, że czarny scenariusz w ogóle nie wchodzi w rachubę. Wydaje mi się, że FIFA i UEFA nas nie zawieszą. Jest furtka, dzięki której wszystkie strony wyjdą z podniesioną głową z tego konfliktu" - stwierdził Listkiewicz. Nie chciał jednak powiedzieć nic więcej: "Nie mogę mówić o szczegółach, bo taką obietnicę złożyłem choćby ministrowi Drzewieckiemu. Jeżeli wszystko ma się skończyć happy endem, to dobrze by było, gdybyśmy jak najmniej rozmawiali za pośrednictwem mediów" - powiedział. Listkiewicz wierzy jednak, że FIFA cofnie ultimatum. "Myślę, że taki będzie ostateczny efekt naszych działań - PZPN i strony rządowej" - stwierdził. "Ta propozycja spowoduje, że w PZPN nie będzie nacisku, nie będzie presji czasu, a jednocześnie spowoduje wymagane przez ministra zmiany w związku" - dodał szef PZPN na antenie TVN 24. I mecz z Czechami się odbędzie. "Dzwonił do mnie prezes czeskiej federacji. Powiedziałem, że mam dla niego dwie wiadomości - dobrą i złą. Dobrą, że mecz zapewne się odbędzie zgodnie z planem, a złą, że biało-czerwoni zgarną trzy punkty" - stwierdził Listkiewicz.