Zawodnicy wykonywali rzuty według zasad obowiązujących w NBA podczas All Star Game: z pięciu pozycji oddawali po pięć rzutów, a trafienie ostatnią piłką z każdej pozycji liczone było podwójnie. Jedyna różnica między NBA a PLK to odległość od kosza, w USA linia odsunięta jest o 99 cm dalej niż w Europie. W finale Pluta zdobył 20 pkt i wyprzedził Tomasza Celeja z pierwszoligowego Olimpu Startu Lublin - 18 oraz Michała Wołoszyna (Stal Stalowa Wola) - 9 pkt. - Cały sezon pracuję ciężko na treningach. Nie mam specjalnych przygotowań do konkursu rzutów za trzy punkty, ale zawsze traktuję go prestiżowo. Kosze w Lublinie są dość specyficzne, inne niż we Włocławku, ale wszyscy mówią, że nie liczy się piłka czy kosze, ale ręka - powiedział Pluta, który nie ukrywa, że chciałby spróbować sił w podobnym konkursie w NBA. Koszykarz Anwilu po raz pierwszy zagrał w Meczu Gwiazd PLK w 1996 roku. Triumfował w konkursie rzutów za trzy punkty siedem razy w 1999, 2000, 2003, 2006, 2008, 2009 i 2010 roku. Dwukrotnie był uznawany najbardziej wartościowym koszykarzem (MVP) - w 1999 (był także królem strzelców z 27 punktami) i 2008 roku. - Szkoda, że nie dostałem statuetki za zwycięstwo, dla synów, nie dla siebie, na pamiątkę - powiedział po konkursie trochę rozczarowany zawodnik, ale za chwilę już się cieszył, bo nowy prezes PLK Jacek Jakubowski obiecał, że statuetka zostanie mu wręczona przed prestiżowym spotkaniem ligowym Anwil kontra Asseco Prokom Gdynia.