Rywalizację Texas Rangers z Toronto Blue Jays obserwowało na żywo na obiekcie sportowym w Arlington dokładnie 38 238 widzów, co praktycznie oznacza wyprzedanie biletów. Spotkanie zostało okrzyknięte przez media pierwszym meczem amerykańskich profesjonalnych drużyn sportowych przy pełnym stadionie od wybuchu pandemii koronawirusa. Oficjalnie klub wymagał od widzów założenia maseczek (z wyjątkiem momentów jedzenia lub picia), mimo to wielu sympatyków baseballu ich nie nosiło. Nie przestrzegano także zachowywania zalecanego w epidemii dystansu społecznego. Fanka drużyny spod Dallas, Susanna Frare, tłumaczyła stacji Fox, że decydując się na pójście na mecz wraz z rodziną, podjęła "skalkulowane ryzyko". Ogłaszając w marcu, że udostępnią do sprzedaży wszystkie bilety na pierwsze domowe spotkanie w sezonie, Texas Rangers przyciągnęli uwagę kraju. Na krok ten zdecydowano się, gdy gubernator Teksasu Greg Abbott zniósł w tym stanie na południu USA obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych i zdecydowaną większość innych ograniczeń. Decyzja drużyny spod Dallas nabrała w USA szerokiego rozgłosu. Spotkała się m.in. z krytyką prezydenta Joe Bidena, który nazwał ją "błędem" oraz "pomyłką". "Powinni słuchać doktora Anthony'ego Fauciego (doradcy prezydenta USA do spraw medycznych - przyp. red.), naukowców i ekspertów. Myślę, że to nie jest odpowiedzialne" - powiedział gospodarz Białego Domu w wywiadzie dla stacji telewizyjnej ESPN. Większość drużyn MLB (największej ligi baseballowej w USA) ogranicza frekwencję na stadionach do około 25 proc. ich pojemności. Wyjątkiem, oprócz Texas Rangers, są Houston Astros, którzy sprzedają bilety na co drugie miejsce.