Regaty w stolicy Wielkopolski będą w tym sezonie najważniejszą imprezą międzynarodową w wioślarstwie. We wrześniu udało się rozegrać jedynie juniorskie i młodzieżowe ME. "Będą to pierwsze w tym roku zawody elity w Europie, z dużym utęsknieniem oczekiwane przez wszystkie reprezentacje. Zabraknie tylko Wielkiej Brytanii, ale oczekuję wysokiego poziomu. Wszystkie ekipy przygotowywały się do igrzysk w Tokio i potrzebują tego potwierdzenia, czy wszystko przebiegało właściwym tokiem" - powiedział prezes PZTW Ryszard Stadniuk. Biało-czerwoni wystartują w 11 konkurencjach. Pierwotnie zakładano, że wystąpi więcej osad, ale plany pokrzyżowały... wypadki rowerowe. Dwa miesiące temu poważną kraksę zaliczyła Joanna Dittmann z czwórki bez sterniczki, a niedawno to samo przytrafiło się liderce czwórki podwójnej - Marii Sajdak oraz Izabeli Gałek z dwójki podwójnej. W tej sytuacji trener Jakub Urban musiał dokonać korekt w składach i zrezygnował z wystawienia dwójek. "Niestety, brak umiejętności jazdy w peletonie sprawił, że doszło do wypadku. Na tyle poważnego, że obie zawodniczki nie mogą wystąpić. Z tymi rowerami to jakaś plaga, bo przypomnijmy, że Ania Wierzbowska kilka lat temu miała poważny wypadek. Z kolei w czwórce podwójnej kłopoty zdrowotne ma szlakowy Fabian Barański. Mamy nadzieję, że uda mu się wystartować, on bardzo chce, ale mamy też rezerwowego Adama Wicenciaka, który może go zastąpić" - tłumaczył dyrektor sportowy Bogdan Gryczuk. Jak dodał, dobrym wynikiem będzie zdobycie trzech, czterech medali, ale czwórkom w nowych składach nie będzie łatwo o miejsce na podium. "Wszyscy mają duże ambicje, bo w końcu startujemy przed własną publicznością, przed znajomymi i rodzinami. Z trzech, czterech medali będziemy zadowoleni, ale trzeba pamiętać, że w niektórych konkurencja liczy się przede wszystkim Europa i tu o podium będzie niezwykle trudno. Z kolei w dwójce podwójnej wagi lekkiej konkurencja jest głównie zamorska, więc nasze zawodniczki - Weronika Deresz i Jaclyn Stelmaszyk mają szansę. W tej osadzie nie wszystko układa się tak, jak powinno, ale na mistrzostwach Europy w tej konkurencji często zdobywaliśmy medal" - podkreślił Gryczuk. Poznań po raz trzeci będzie gospodarzem mistrzostw Starego Kontynentu odkąd po 34-letniej przerwie na stałe wróciły one do wioślarskiego kalendarza. Na Torze Regatowym Malta rywalizowano w 2007 i 2015 roku. Organizacja tegorocznej imprezy była jednak wyjątkowo trudnym wyzwaniem. Z powodu pandemii koronawirusa, zawody zostały przeniesione z początku czerwca na październik, ale dopiero dwa miesiące temu podjęto ostateczną decyzję o przeprowadzeniu imprezy. "Chciałbym podziękować i wyrazić uznanie dla władz miasta Poznania i komitetu organizacyjnego za ogromną determinację, aby te mistrzostwa przeprowadzić. Wymagało to też ogromnej pracy komisji lekarskiej światowej federacji i przygotowanie całego regulaminu i restrykcji, które muszą na terenie toru obowiązywać, aby nie dopuścić do transmisji wirusa. Teraz trzeba tego wszystkiego przestrzegać, ale wierzę, że społeczność wioślarska jest odpowiedzialna" - zaznaczył Stadniuk. Dyrektor biura zawodów Aleksander Daniel przyznał, że bezpieczeństwo było priorytetem w podczas przygotowań imprezy. W zawodach weźmie udział blisko 700 zawodników z 31 krajów. "Musimy doliczyć jeszcze trenerów, działaczy, sędziów, całą obsługę oraz wolontariuszy i mamy ponad tysiąc osób na obiekcie. To wymusza na nas organizatorach pewne działania w zakresie bezpieczeństwa. Zapraszamy jednak kibiców na Maltę, w sobotę i niedzielę udostępniamy trybunę za darmo, warunkiem jest wypełnienie deklaracji covidowej. Obowiązkowe jest noszenie maseczek lub przyłbicy, dotyczy to także zawodników. W przypadku braku maseczki, będą przyznawane żółte kartki, przy kolejnym napomnieniu - czerwone, a kolejne złamanie przepisu może skutkować wykluczeniem całej reprezentacji z zawodów" - wyjaśnił Daniel. Regaty rozpoczną się wyścigami eliminacyjnymi w piątek o godz. 9. W sobotę odbędą się półfinały i repasaże, a w wszystkie finały zaplanowano na niedzielę.