W sobotę kadra wioślarzy zakończyła zgrupowanie w Wałczu, ostatnie przed zbliżającymi się mistrzostwami Starego Kontynentu, które 9 kwietnia rozpoczną się we włoskim Varese. "Fizycznie czujemy się bardzo dobrze, jesteśmy mega pozytywnie nastawione do tych zawodów. Jest jednak duża niepewność, ze względu na to, że poprzedni sezon był bardzo specyficzny i ciągnęły się za nami różne kontuzje. Nie wiemy, o co możemy powalczyć we Włoszech, same jesteśmy ciekawe. W każdym razie nie możemy już się doczekać się startu, bo nam tego bardzo brakuje" - powiedziała PAP Chabel. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro przypomniała, że akurat z zawodów tej rangi jej osada niemal co roku przywoziła medal. Zabrakło go akurat w ubiegłym roku, kiedy to ME rozgrywane były w Poznaniu. Tam czwórka zajęła dopiero siódme miejsce. "Prawie zawsze stawałyśmy na podium i potrafiłyśmy skutecznie powalczyć z europejską czołówką. Zgłoszeń do mistrzostw jeszcze nie widziałam, ale spodziewam się, że we Włoszech wystąpią wszystkie najmocniejsze nasze rywalki: Dunki, Holenderki, Rumunki, rok temu pojawiły się też Irlandki. Mierzymy wysoko, nie wyobrażam sobie, byśmy w takim składzie nie awansowały do finału A - to będzie nasz pierwszy cel" - podkreśliła. Atutem osady jest personalna stabilność. Od 2017 roku czwórka bez sterniczki występuje w niezmienionym składzie: Chabel, Maria Wierzbowska, Olga Michałkiewicz i Joanna Dittmann. Jedynie podczas październikowych mistrzostw w Poznaniu kontuzjowaną Dittmann zastąpiła Paulina Grzella. Teraz załoga wróciła do "starego" zestawienia. "Czasami rotujemy się na poszczególnych miejscach w łódce. Natomiast skład, faktycznie, jest stały, ale ja, a także moje koleżanki uważamy, że czasami zmiany pchają do przodu. Jak jest nas trochę więcej, wówczas pojawia się zdrowa rywalizacja. Bardzo dobrze, że pojawiają się sygnały od trenerów, ale też od samych zawodniczek, że one chętnie usiadłyby na naszym miejscu. Takie sytuacje są motywujące i dzięki temu łódka szybciej płynie" - tłumaczyła zawodniczka RTW Lotto Bydgostia. Przygotowania wioślarzy do kolejnego sezonu nie przebiegały bez problemów. Podczas grudniowego zgrupowania w Lago Azul niemal u połowy kadry stwierdzono zakażenia koronawirusem i 20-osobowa grupa musiała spędzić Boże Narodzenie w Portugalii. Chabel przyznała, że perypetie związane ze zdrowiem zostały przezwyciężone i jej grupa szybko wróciła do ciężkiej pracy. "Zostałyśmy przebadane przez lekarzy w każdy możliwy sposób. Gdy dostałyśmy zielone światło, każda z nas +ruszyła z kopyta+ na 100 procent. Wiadomo, że covid pokrzyżował nasze plany treningowe, przede wszystkim uciekły nam te dwa tygodnie w grudniu, kiedy to musiałyśmy przede wszystkim uważać, żeby nie przeciążać serca i nie zrobić sobie krzywdy. Mimo tych kłopotów uważam, że ten sezon zimowy przepracowałyśmy bardzo dobrze" - oceniła. Do Lago Azul wioślarze wrócili pod koniec lutego na kolejne zgrupowanie. Chabel nie ukrywa, że powrót do Portugalii był bardzo miłym akcentem podczas przygotowań. "Nie mieliśmy żadnych złych wspomnień... zresztą ostatecznie te święta udało nam się całkiem sympatycznie spędzić, dzięki naszym rodzinom, które przysłały nam paczki. Jeździmy tam od wielu lat, z tego ośrodka korzystają też m.in. Niemcy i Holendrzy, a my jesteśmy ulubieńcami obsługi hotelowej. A w tym roku pogoda nas wyjątkowo pozytywnie zaskoczyła, przez trzy tygodnie tylko raz padał deszcz i trzy dni wiało. Poza tym mieliśmy świetne warunki do trenowania" - podsumowała. W mistrzostwach Europy w Varese wystąpi 24 reprezentantów Polski. Kontuzje wyeliminowały Marcina Brzezińskiego z czwórki bez sternika, którego zastąpił Łukasz Posyłajka. Z kolei w miejsce Katarzyny Zillmann do czwórki podwójnej wsiądzie Katarzyna Boruch. autor: Marcin Pawlicki