Podopieczni Aleksandra Wojciechowskiego znakomicie spisali się w swoim pierwszym starcie, pokonując w eliminacjach silne reprezentacje Wielkiej Brytanii i Niemiec. - To jest dopiero pierwszy krok, ale jestem zadowolony nie tylko z wygranej, lecz też z poziomu jaki zaprezentowaliśmy. Pokonaliśmy w końcu medalistów mistrzostw świata. Trochę ich zaskoczyliśmy. Płynęliśmy bardzo dobrze, ale to jest osada, która wciąż się dociera i czasami potrafi zgubić rytm - mówił Wojciechowski. Klasę potwierdziły broniące tytułu mistrzyń Starego Kontynentu Natalia Madaj i Magdalena Fularczyk-Kozłowska startujące w dwójce podwójnej. W biegu kwalifikacyjnym zajęły pierwsze miejsce i w sobotę wystąpią w półfinale. Wioślarki RTW Lotto Bydgostii są wymieniane w gronie faworytów, tym bardziej, że świetnie czują się na Torze Regatowym Malta. - Jakby nie było poznański tor znamy od podszewki, startowałyśmy przez wiele lat w poznańskich klubach. No i przede wszystkim liczymy w niedzielę na doping kibiców - zaznaczyła Fularczyk-Kozłowska. Nie ukrywa, że po kolejnych sukcesach, z roku na rok ich startom towarzyszy coraz większa presja. - Czasami ona trochę przeszkadza, a najgorsze, że ja sama na sobie wywieram większą presję. Nie jest to łatwe, ale siedzimy w sporcie od kilku lat i potrafimy sobie z tym poradzić - podkreśliła. Bardzo dobry występ zanotowała dwójka podwójna wagi lekkiej - Weronika Deresz i Joanna Dorociak, które w ładnym stylu wygrały swój pierwszy wyścig. - To było takie przetarcie, "pierwsze koty za płoty". Ale ważne, że dziś zrobiłyśmy mocne wrażenie na Holenderkach. Pokazałyśmy im, że to my rządzimy na torze i kontrolujemy wyścig. Mam tylko nadzieję, że jutro potwierdzimy ten wynik w półfinale - przyznała Deresz. Jej koleżanka z osady nie ukrywa, że po dobrym występie w Pucharze Świata w słoweńskim Bledzie, oczekiwania związane ze startem w Poznaniu są bardzo wysokie. - Chciałybyśmy powalczyć o medal, a może nawet o złoto. Są duże szanse, bo jak wygrywamy z takimi osadami jak Holandia, to mamy również szanse powalczyć z innymi ekipami. Na pewno mocne będą Brytyjki i Niemki, może też Dunki - dodała Dorociak. Deresz przyznała, że dzięki coraz mocniejszej rywalizacji w kraju w kategorii lekkiej, dwójka podwójna osiąga coraz lepsze rezultaty na arenach międzynarodowych. - Mamy pięć, sześć mocnych zawodniczek, a osada jest tylko jedna. Każdy trening jest istotny i to przekłada się na wynik na torze. Nasze rezultaty są rezultatem wspólnej pracy z naszymi konkurentkami i za to trzeba im podziękować. Poziom na świecie w naszej konkurencji jest bardzo wyrównany. Nie ma tu osad, które ciągną się gdzieś w ogonie. W półfinałach walka będzie bardzo zacięta - oceniła. W sobotnich półfinałach wystąpi również kobieca czwórka podwójna (Agnieszka Kobus, Joanna Leszczyńska, Maria Springwald, Monika Ciaciuch), która była druga w eliminacjach. O długość łodzi przegrała z Holandią. Także drugą lokatę zajęła męska ósemka (Zbigniew Schodowski, Mateusz Wilangowski, Mikołaj Burda, Robert Fuchs, Krystian Aranowski, Michał Szpakowski, Marcin Brzeziński, Piotr Juszczak, Daniel Trojanowski) oraz Jerzy Kowalski w jedynce wagi lekkiej. Pozostałe polskie osady o przepustki do półfinału będą rywalizować w repasażach, które odbędą się w piątek po południu oraz w sobotę. W tym gronie znalazła się m.in. Julia Michalska-Płotkowiak, która po urlopie macierzyńskim, od nowego sezonu startuje na jedynce. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie zaliczyła słaby występ przypływając daleko za rywalkami i tracąc do zwyciężczyni Szwajcarki Jeannine Gmelin aż 25 sekund.