Mistrzostwa Starego Kontynentu zaplanowane na 9-11 października będą jedynym sprawdzianem dla wioślarzy. Pierwotnie miały one odbyć się na początku czerwca, ale pandemia koronawirusa wywróciła cały kalendarz do góry nogami. Na Torze Regatowym Malta mają zaprezentować się reprezentanci z 23 krajów, liczną grupę będą stanowić "Biało-Czerwoni". "Dla nas to wielki zaszczyt, że będziemy mogli wystartować przed własną publicznością i pokazać jak trenujemy, jak się przygotowujemy. Dla naszych rodzin to będzie też fajne uczucie, bo mogą przyjechać i nam kibicować. To miłe, że co jakiś czas możemy wystartować przed polskim kibicem" - powiedział PAP Burda. Torunianin - mistrz świata i wicemistrz Europy w czwórce bez sternika z 2019 roku - obecnie przebywa z kolegami z osady na zgrupowaniu bezpośrednio poprzedzającym start w Poznaniu. Jak przez wiele miesięcy w roku - najlepsi polscy wioślarze trenują w COS w Wałczu. "Pewnie, że trudno się trenuje w sezonie, w którym nic nie wiadomo. Nasz główny cel jest jednak niezmienny i są nim przełożone na przyszły rok igrzyska olimpijskie. Mamy nadzieję, że te zawody się odbędą i będziemy mogli się tam +sprzedać+, pokazać. Na treningach mamy czasami sparingi, czy to z czwórką podwójną, czy sami ze sobą, żeby poczuć chociażby namiastkę rywalizacji" - zaznaczył Burda w odpowiedzi na pytanie o ostatnie, trudne dla wszystkich sportowców miesiące. Doświadczony 38-letni wioślarz jadł już chleb z niejednego pieca, ale przyznał, że tak dziwnego roku dawno nie było. "Stresik" startowy w jego ocenie nie jest do odtworzenia na treningu. "To rok dla najbardziej wytrwałych. Mocni będą ci, którzy nie osiedli na laurach i ciężko pracowali. Wiadomo, że w tym roku praktycznie nie było startów, ale trenować trzeba. Jeżeli ktoś prześpi ten okres, to w przyszłym roku może być nieciekawie. My - mam nadzieję - nie przespaliśmy tego czasu. Trenowaliśmy i nadal ćwiczymy bardzo solidnie. Zobaczymy, jak wypadniemy na mistrzostwach Europy. Będziemy starać się, aby wyszło to jak najlepiej. Nie sądzę, żeby w europejskiej czołówce było wiele zaskoczeń. Każdy wie, do czego się przygotowuje i o co jest gra" - dodał. Trener osady Wojciech Jankowski powiedział PAP, że ekipa przygotowywała się do innej imprezy w 2020 roku, a inna będzie rozliczała wszystkich z wyniku. "Cieszymy się, że są te zawody - dodatkowo przed swoją publicznością - bo to cel, który nas napędza. Tak byśmy stanęli przed koniecznością treningu dla samego treningu. Ten sezon potraktowaliśmy jako doświadczenie w perspektywie kolejnego roku, bo wtedy mamy mistrzostwa Europy na przełomie kwietnia i maja, pod koniec lipca igrzyska, a mistrzostwa świata pod koniec października, czyli okresie podobnym jak teraz" - podkreślił Jankowski. Wskazał, że zależy mu na dobrym starcie osady w ME, żeby "potwierdzić jakąś klasę przygotowań". "Jaki będzie wynik? Wszyscy zobaczymy na torze" - zakończył szkoleniowiec. autor: Tomasz Więcławski