Najważniejszy, bo decydujący o awansie - po raz trzeci z rzędu - do strefy medalowej ME, ćwierćfinałowy mecz z Rumunkami "Biało-czerwone" przegrały 1:3, dlatego we wtorek trener Michał Dziubański zdecydował się na istotne zmiany i dał szansę dublerkom: wystawił debiutującą Kingę Stefańską i grającą po raz drugi w Ergo Arenie Katarzynę Grzybowską. Odpoczywały niepokonana w zawodach Li Qian (bilans gier 5-0) i Natalia Partyka. Z kolei Czeszki zagrały bez Renaty Strbikovej i Ivety Vacenovskiej, ćwierćfinalistki mistrzostw świata 2009; debiut odnotowała Hana Matelova. - Nie, to nie było spotkanie bez stawki, chcieliśmy wygrać, nawet rywalizując bez Małej i Natalii. Dziewczyny zaprezentowały się z bardzo dobrej strony, muszę pochwalić Kingę, zaś Grzybek spisała się o wiele lepiej, niż z Rumunią - powiedział Dziubański. Pierwszy punkt zdobyła Xu Jie, która miała o wiele łatwiejsze zadanie, niż przed dwoma laty, gdy pokonała Vacenovską 3:2 (Polki w fazie grupowej triumfowały wtedy 3:1). Teraz grała z dużo niżej notowaną Matelovą. Po dwóch w miarę spokojnych setach (w pierwszym Czeszka odrobiła z 7:10 na 10:10), w kolejnych Chinka z polskim paszportem grała słabiej, a o wyniku decydowała piąta partia. Wyrównany bój był tylko do stanu 5:5. Najbardziej doświadczona, 31-letnia Stefańska, mistrzyni Polski z 2000 i 2002 roku, również w pięciu setach pokonała Renatę Penkavovą. Stefańska debiutowała w ME w... 1996 roku, w zupełnie innych czasach i realiach. - Grałyśmy wtedy w niższej kategorii, o niższe pozycje, w całkiem innym składzie. Ale te obecne dziewczyny dobrze znam, z Li Qian i Xu Jie trenuję w KTS Zamek-OWG Tarnobrzeg, więc nie można powiedzieć, że pojawiłam się z podwórka - przyznała. Polka wygrywała sety na zmianę z Penkavovą. Najciekawsza akcja miała miejsce w drugim, przegranym przez Stefańską, w którym podopieczna trenera Zbigniewa Nęcka (asystent Dziubańskiego), w jednej wymianie trzy razy zagrywała piłkę o taśmę siatki. Ocierała się, spadała na stronę Czeszki i tak znowu... Punkt zdobyła polska zawodniczka, ale obie śmiały się z nieprzewidywalności celuloidowej piłeczki. W ostatniej potyczce Katarzyna Grzybowska zrewanżowała się za porażkę z 16-letnią Rumunką Bernadette Szocs i wygrała z Daną Hadacovą 3:0, pewnie kontrolując sytuację w pierwszym i trzecim secie. W drugim przegrywała 4:8, a następnie zdobyła siedem punktów z rzędu. We wtorek o godz. 16.00, o lokaty 5-6., Polki zagrają z Niemkami, które zwyciężyły Hiszpanki 3:2. Turniej drużynowy kobiet - o miejsca 5-8: Polska - Czechy 3:0 Xu Jie - Hana Matelova 3:2 (12:10, 11:7, 7:11, 8:11, 11:7) Kinga Stefańska - Katerina Penkavova 3:2 (11:7, 7:11, 11:8, 5:11, 16:14) Katarzyna Grzybowska - Dana Hadacova 3:0 (11:6, 11:8, 11:7)