Słowacy mieli być wśród takich ekip jak Niemcy, Bułgaria i Polska "chłopcami do bicia". Już w pierwszym dniu turnieju pokazali, że należy się z nimi liczyć. W zaciętym spotkaniu zwyciężyli z kandydatami do medalu Bułgarami, a byli bardzo blisko sprawienia sensacji już wcześniej. Przy stanie 2:0 prowadzili w trzecim secie 11:5, ale nie potrafili zachować koncentracji do końca i przegrali 24:26. To był decydujący moment w tym meczu. Bułgarzy się obudzili i z minuty na minutę walczyli lepiej, jednak sił zabrakło im tie-breaku. W Słowacji, ekipie prowadzonej przez byłego asystenta Andrei Anastasiego - Emanuele Zaniniego, na wyróżnienie zasługuje wielu zawodników. Nie było lidera. Zależnie od sytuacji ciężar gry na swoje barki brało kilku siatkarzy i to dawało znakomity wynik. Właśnie tego zabrakło z kolei u Bułgarów. Uważani za zdecydowanego faworyta spotkania sprawiali wrażenie ociężałych i zaskoczonych przebiegiem sytuacji. Nie potrafił pomóc im nawet, niezawodny zazwyczaj, Matej Kazijski, który przez długi czas tylko bezradnie rozkładał ręce. Bezpośrednio do ćwierćfinałów awansują zwycięzcy grup. Ci, co zajmą drugie i trzecie miejsca powalczą w barażach.