"To nie jest jak w futbolu, że masz trzy dni jakiejś sielanki, pobiegania po boisku i pokopania piłki. Nie chcę nic mówić przeciwko tej dyscyplinie sportu, tylko podkreślić specyfikę piłki ręcznej" - zaznaczył Wenta. Podkreślił, że dni bez spotkań wcale nie są takie lekkie. "Teraz mamy dzień przerwy, który jest zazwyczaj w naszym wypadku dniem trudnym. Musimy doprowadzić zawodników do pełnej dyspozycji. Tu przykładem jest chociażby Krzysztof Lijewski, który fizycznie się czuje coraz lepiej, ale jeszcze brakuje tego psychicznego +odejścia+, bo jego kontuzjowana noga po głowie mu chodzi, przez co nie angażuje się w ostrzejsze akcje na boisku. Inni są trochę poobijani lub mają drobne urazy, ale jesteśmy już w takiej fazie turnieju, że nie ma kroku do tyłu" - powiedział. Wenta duże znaczenie przywiązuje do zgrania zespołu, nie tylko na boisku, ale i poza nim. Mają temu służyć m.in. tradycyjne spotkania całej ekipy. "Mamy taki nasz rytuał, że zbieramy się w naszym pokoju masażu i działań lekarskich, gdzie jest telewizor i zazwyczaj siedzimy razem. Zawodnicy grają tam w karty lub robią coś innego, ale są wszyscy razem, bo nawet porażki wspólnie jest przeżyć łatwiej. Jeśli każdy zamyka się w sobie, po cichu idzie do pokoju, to zły znak, to oznacza, że oddalamy się od siebie" - tłumaczył szkoleniowiec. Ważną sprawą dla podtrzymania dobrej atmosfery jest okazywanie, nawet czasami wbrew sobie, entuzjazmu. "Budzisz się, a tu za oknem te same jakieś rury metalowe, to samo śniadanie, te same ogórki z pomidorami. Trzeba wykazać siłę wewnętrzną i przyjść na śniadanie mówiąc radośnie: o, dziś jest super śniadanie... choć od 10 dni jesz to samo. Trzeba wykazać entuzjazm. Jeśli ktoś zacznie iść w innym kierunku, zaczyna to się robić niebezpieczne" - wspomniał Wenta. Z Belgradu Cezary Osmycki