Na nim jeden z kibiców ubrany w koszulkę w narodowych barwach wybija rytm, a pozostali skandują "Latvija" niemalże przez całe spotkanie, niezależnie od tego, czy ich zespół przegrywa, czy wygrywa. W niedzielę wieczorem Łotysze mieli największe powody do satysfakcji, bo ich reprezentantki pokonały sensacyjnie mistrzynie Europy Francuzki po dogrywce 59:56. Sukces świętowali jednak w miarę spokojnie i nic w tym dziwnego, gdyż przeważającą grupę wśród nich stanowią... osoby w starszym i średnim wieku, a nie kojarzona z udziałem w imprezach sportowych młodzież. Tak liczna obecność fanów łotewskich, to efekt promocji tej dyscypliny w ich kraju w ostatnich latach oraz wyniki reprezentacji. Przed dwoma laty EuroBasket odbył się po raz pierwszy w historii właśnie na Łotwie, a gospodynie zajęły 7. miejsce. W 2007 roku Łotwa uplasowała się na najlepszej w historii czwartej pozycji. Kibicom z Francji, choć mniej licznym od Łotyszów, ale w podobnej grupie wiekowej należy się bezsprzecznie palma pierwszeństwa w innej kategorii: odśpiewywania hymnu. Ogłoszona w lipcu 1795 roku hymnem państwowym La Marseillaise, czyli Marsylianka rozbrzmiewa w katowickim Spodku dumnie i dostojnie, choć jej melodia różnie się od tej śpiewanej na ulicach Paryża w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Nową aranżację muzyczną, zachowaną do dziś, zaproponował bowiem w 1830 roku znany francuski kompozytor, twórca symfonii romantycznej Hector Berlioz.