Wieść, że Floyd Mayweather Jr. (41-0, 25 KO) nie zamierza oglądać pojedynku Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO) z Shane'm Mosleyem (46-6-1, 39 KO) rozbawiła szefa grupy Top Rank, Boba Aruma. Słynny promotor, zajmujący się obecnie interesami Pacquiao nie ukrywa, że kariera Mayweathera zaczyna przypominać komedię. Amerykański pięściarz, który ostatni pojedynek stoczył już ponad rok temu (z Shane'm Mosleyem), oznajmił ostatnio, że zamiast starcia Pacquiao - Mosley woli obejrzeć koncert Lady GaGi na kanale HBO. Kontrowersyjny pięściarz dodał również, że właśnie ta stacja jest jego zdaniem najlepszą ze wszystkich, co można odebrać jako komentarz do przenosin pojedynku Filipińczyka z Mosleyem na antenę Showtime PPV. Mayweather wykorzystał oczywiście nadarzającą się okazję, by wbić kolejną szpilkę pod paznokieć Pacquiao. Amerykanin, którego wielu ekspertów uważa za boksera równie znakomitego, jak Filipińczyk, życzy znakomitemu pięściarzowi z Azji porażki. - Chciałbym żeby wygrał Shane. Wszyscy mi powtarzają "Jeśli on wygra, to co z twoimi wielkimi pieniędzmi?" Ale ja nie dbam o to. Prawda jest taka, że nigdy, ale to nigdy nie obawiałem się walki z Pacquiao. Naprawdę wolę oglądać koncert Lady GaGi niż tę walkę - zakończył były już mistrz świata kategorii super piórkowej, lekkiej, junior półśredniej, półśredniej oraz junior średniej. - Wspaniale. Wygląda na to, że Mayweather wybrał już sobie kolejnego przeciwnika. Walka Floyda z Lady GaGą to świetna wiadomość dla fanów boksu! - skwitował uwagi Mayweathera Bob Arum.