"Kluby powinny się domagać organizacji takich zawodów. To przecież nie wymaga aż takich pieniędzy, trzeba tylko chcieć. Zasady walki w judo nie są rzecz jasna tak popularne jak te obowiązujące w piłce nożnej. W zawodach drużynowych jest jednak wszystko "jaśniejsze" - powiedział Matyjaszek. - Walki odbywają się na jednej macie, a nie kilku jednocześnie. Wiadomo, że kiedy wygrał "nasz" zawodnik - to punkt dla nas, jeśli rywal - to dla "nich". To tak jak z bramkami w piłce nożnej czy punktami w koszykówce. Poza tym mecz trwa około 40 minut a z przerwą i rewanżem - około dwóch godzin. Z mojego doświadczenia wiem, że takie spotkania powodowały, że nasza hala w Bytomiu pękała w szwach. Bo naprawdę "działo się" tu wtedy i było na co popatrzeć. Oglądanie meczu judo to naprawdę frajda. Ludziom należy w ten sposób przybliżyć dyscyplinę". Zawodnik Czarnych Bytom po problemach zdrowotnych zaczyna myśleć o występie na olimpiadzie w Londynie. "Taki jest cel. Na razie jednak moja forma jest średnia. Na pewno daleka od optymalnej" - powiedział. Matyjaszek wystąpi w weekendowych zawodach Grand Prix w Tunisie, które inaugurują rywalizację o olimpijskie kwalifikacje. "Na pewno w tej dyspozycji o wywalczenie pierwszego miejsca będzie trudno. Z drugiej strony, z każdego takiego wyjazdu przywożę nowe doświadczenia. Bo judo się zmienia. Trzeba być na czasie, podpatrywać innych, żeby nie zostać z tyłu" - stwierdził zawodnik mający też uprawnienia trenera pierwszej klasy.