Członek zarządu PZPN i rady nadzorczej Lecha Poznań, mecenas Jacek Masiota osiągnął jeden z dwóch celów - odwołanie sekretarza generalnego PZPN Zdzisława Kręciny. Na razie nie udało mu się doprowadzić do dymisji samego prezesa, Grzegorza Laty. - Z punktu widzenia interesu PZPN-u i wizerunku związku odwołanie Kręciny, to dobra decyzja - powiedział po nadzwyczajnym posiedzeniu zarządu Jacek Masiota. - Nie jestem osobą żądną krwi. Nie chodzi mi o to, by wyrzucać kogoś z pracy, ale uważam, że należy ponosić konsekwencje za swoje czyny. Jacek Masiota nie chciał zdradzić wyników głosowania w sprawie odwołania sekretarza generalnego. - Nie była to decyzja jednogłośna - powiedział tylko. Masiocie udało się po raz pierwszy zebrać koalicję, która doprowadziła do pokonania frakcji Laty. Za odwołaniem Kręciny głosowało aż 12 członków zarządu, a tylko pięciu było przeciw! - Odejście Kręciny, to pierwsza ze zmian personalnych przed Euro 2012. Jest to korzystna zmiana. Apelowałem także o dymisję prezesa Laty, ale zarówno koledzy z zarządu, jak i pan prezes nie podzielili mojej zdania. Nie zgadzam się z ich decyzją, ale ją szanuję. Po prostu jestem w mniejszości - dodawał Masiota. - To dopiero początek zmian. PZPN nie jest ani czarny, ani biały. Nie wszystkie osoby pracujące w nim są złe, jest wiele sensownych, ale są też takie, które powinny odejść - uważa mecenas z Poznania. Zachowanie Kręciny po odwołaniu określił jako "godne". - Kręcina argumentował, dlaczego tak się zachował, przeprosił zarząd za to, że cała sprawa zaszkodziła wizerunkowi związku - relacjonował Jacek Masiota. Mecenas Masiota ostro krytykuje PZPN i nagłaśnia wszelkie nieprawidłowości, jakie zauważa w funkcjonowaniu zarządu. W kwietniu 2010 roku skierował nawet wniosek do prokuratury, o zbadanie prawidłowości kilku umów, m.in. marketingowej i na sprzedaż praw marketingowych, jakie na wniosek Laty zostały zawarte z firmą SporFive. Jego podejrzenia budziły też kontrakty zawarte przez PZPN z firmą ochroniarską "Zubrzycki". Notował: MiBi