Rywalizacja kobiecych czwórek na 500 m miała niezwykle dramatyczny przebieg. Polki płynące w składzie Walczykiewicz, Aneta Konieczna, Karolina Naja i Mikołajczyk przegrały brązowy medal o 0,2 sekundy. Emocji nie brakowało też na mecie, były łzy wzajemne pocieszanie się. Jak przekonywały zawodniczki, czwartej lokaty nie można uznać za porażkę. "Nie płaczmy, że zajęłyśmy tylko czwarte miejsce na igrzyskach olimpijskich. To nie porażka" - mówiła Mikołajczyk. "W finale wszystko poszło OK. Po prostu rywalki były lepsze. Tak naprawdę trenowałyśmy razem z 12 razy, a igrzyska w Londynie były dla nas pierwszymi zawodami, w których startowałyśmy w tym składzie. I jesteśmy czwartą osadą na świecie, a przed rokiem w bardziej "opływanym" składzie nie weszłyśmy do finału mistrzostw świata" - dodała szlakowa osady Walczykiewicz. Jak przyznała, emocje szybko opadły, bowiem przed nimi kolejne starty. "Nie ma czasu na rozpaczanie. Po finale zeszłam na wodę i przepłynęłam pięć kilometrów na jedynce, miałam czas na przemyślenia. Startuję dopiero w piątek, ale przyznam, że gdyby była taka możliwość, to jeszcze dziś wystartowałbym w przedbiegach na 200 metrów" - zapewniała Walczykiewicz. Polska kobieca czwórka na czterech ostatnich igrzyskach zajmowała czwarte miejsca. Na igrzyskach w Pekinie przegrała medal o niecałe 0,05 sekundy. "Tak, mówimy, że to jakaś klątwa, pech albo po prostu szczęście sprzyjało lepszym. Ale cztery lata temu po finale czwórki pojechałam w dwójce po złości i był medal. Myślę, że Karolina Naja (partnerka Mikołajczyk z osady K2) myśli podobnie. Na pewno się nie poddamy" - podsumowała Mikołajczyk. Naja z Mikołajczyk wystartują w czwartek w finale K2 na 500 metrów. Z kolei Walczykiewicz w eliminacjach K1 200 popłynie w piątek. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!