Mariusz, po długiej przerwie wróciłeś na ring efektownym KO. Bardzo odczuwałeś głód boksu? Mariusz Wach: - Trenowałem od dłuższego czasu. To nie było tak, że dwa miesiące przed walką zacząłem przygotowania. Wiadomo sparingi a walka przy sporej publiczności to zupełnie co innego. Byłem głodny tej walki. Czy Rumun czymś cię zaskoczył? - Nie. Myślałem, że jego trenerzy odrobią lekcję i wymyślą mu jakąś koronna akcję na mnie. Ale, po pierwszej rundzie wiedziałem, że nie zmienił swojego stylu. Byłem spokojny o tą walkę. Czy z twoją kontuzjowaną ręką jest już wszystko w porządku? - Tak. Nie odczuwałem w ogóle tej ręki. Uderzałem normalnie. Gdzieś w podświadomości była delikatna blokada, ale nie przeszkadzało mi to w walce. Czym zajmowałeś się przez ten czas kiedy nie boksowałeś? - Zajmowałem się treningami z młodzieżą. Poświęcałem im dużo czasu. Zarabiałem pieniądze aby utrzymać siebie i żonę, żeby z czegoś żyć. Twoja przerwa trwała ponad rok. Miałeś chwile zwątpienia, że będziesz musiał przedwcześnie zakończyć karierę? - Nie dopuszczałem do siebie takiej myśli, że będę musiał kończyć karierę. Mariusz jak teraz wygląda twój kontrakt promotorski? - Piątego sierpnia mam w tej sprawie kolejne spotkanie. Myślę, że już powoli się to wyjaśni. Czyli na chwilę obecną jesteś wolnym zawodnikiem? - Tak, w tej chwili jestem wolnym zawodnikiem. Czy podczas kontuzji miałeś jakieś wsparcie ze strony O'chikara Gmitruk Team? - Ja z O'chikarą nigdy nie miałem kontraktu, tylko z Andrzejem Gmitrukiem. Nikt, nigdy nie dzwonił do mnie. Nikt nie interesował się jak przebiegają moje przygotowania. Czy coś mnie boli. Nic. Zero zainteresowania. Jak myślisz dlaczego ? - Nie ma pojęcia. Zadzwoń do Gmitruka czy O'chikary i się zapytaj. Mają swoje przemyślenia i swoją wizję boksu. Pewnie taki zawodnik jak ja ich nie interesuje. Mają lepszych zawodników o wiele bardziej zapowiadających się. Może im poświęcili więcej uwagi. Do walki z Hammerem przygotowywałeś się z tatą. Czy do następnych pojedynków też będzie przygotowywał Cię tata. - Nie. W ostatnim okresie przed walką dużo czasu spędzałem z Piotrkiem Wilczewskim. Na półtora tygodnia przed nią pojechałem do Wrocławia i tam trenowaliśmy. Nie współpracowaliśmy wcześniej bo Piotrek miał obiecaną dużą 12 rundową walkę. Później dowiedział się, że jej nie będzie i trenowaliśmy razem we Wrocławiu. Wiadomą sprawą jest, że jak się chce walczyć z jeszcze lepszymi zawodnikami to trener jest potrzebny, żeby motywował na treningach, udzielał wskazówek. Akurat do tej walki mogłem się sam przygotować bo rywal nie był najlepszych lotów. Gdy będą poważniejsze walki to muszę mieć trenera. Jakie masz najbliższe plany? - Chcę w końcu rozwiązać sprawę tego kontraktu. Związać się z jakąś grupą która pokieruje moją dalszą karierą. Rozmawiał: Sebastian Żurawski/BoxingNews.pl