W sobotę kielczanie rozgromili Francuzów z Chambery Savoie we własnej hali wygrywając aż 31:22, a w czwartek o 20.30 na wyjeździe zagrają z nimi rewanż. Po pięciu spotkaniach w europejskiej elicie drużyna Bogdana Wenty spisuje się lepiej niż dobrze. Poniosła tylko jedną porażkę z najmocniejszym w grupie węgierskim MKB Veszprem, sensacyjnie urwali punkt z niemieckim Rhein Neckar Loewen i trzy razy wygrali u siebie ze słoweńskim Gorenje Velenje, Bośnią Sarajewo i Chambery. Siedem punktów w pięciu meczach daje im trzecie miejsce z przewagą aż czterech punktów nad Słoweńcami i pięcioma nad Bośnią i Gorenje. Kibice coraz częściej patrzą jednak do góry: do liderujących Lwów Karola Bieleckiego i Veszprem tracą tylko punkt. A rozgrywający Vive Targów Kielce Mariusz Jurasik zapowiada, że to nie musi być koniec sukcesów kieleckiej siódemki. INTERIA.PL: Zdobyliście bardzo ważne punkty wygrywając z Chambery, ale nie tylko dorobek punktowy w Lidze Mistrzów jest powodem do zadowolenia. Mariusz Jurasik: - Dokładnie. Zrobiliśmy to, co sobie zaplanowaliśmy. W tydzień zdobyliśmy sześć punktów, nasze trzy mecze oglądał nadkomplet widzów. Ale najważniejsze jest to, że gramy bardzo dobrze. A to nie jest nasze ostatnie słowo. Będzie przerwa zimowa, którą z pewnością dobrze pracujemy i będziemy jeszcze mocniejsi, będziemy grac jeszcze lepiej. Wrócą kontuzjowani, jak Kazik Kotliński. Wiosna też może być nasza. Ale już teraz miażdżycie rywali jak czołg. Francuzów zmietliście z parkietu w dziesięć minut. - Na trzy razy trafiłem na początku drugiej połowy, a Marcus (Cleverly, bramkarz VIVE Targów Kielce - red) trzy razy odbił. My tylko z tego skorzystaliśmy. Francuzi się pogubili, oddawali jakieś dziwne, nieprzygotowane rzuty, nie wiedzieli co mają robić. I już do końca nie znaleźli sposobu by odrobić straty, albo chociaż zbliżyć się do Was. A przecież w poprzednim meczu odrobili osiem bramek straty i zremisowali w Karlsruhe z Rhein Necka Loewen. - Ich trener (Pilippe Garden - red.) źle chyba dobrał taktykę na to spotkanie. Zajęli się wyeliminowaniem Rastka Stojkovića, a mnie zostawiali swobodę. Na samym początku to im nawet wychodziło, bo ze dwa razy się pomyliłem. Ale potem z tego skorzystałem, miałem za każdym razem całą bramkę, to rzucałem. Oni nawet nie zmieniali swojego sposobu gry. Ale przed czwartkowym rewanżem na pewno coś zmienią i już tak łatwo nie będzie. Rozmawiał: Leszek Salva Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-reczna/news/wenta-w-chambery-bedzie-bardzo-ciezko,1398327,21">Wenta: W Chambery będzie bardzo ciężko</a>