Podczas dzisiejszego spotkania z prasą sekretarz generalny PZPN-u Zdzisław Kręcina powiedział, że z Koźmińskim - podobnie jak z Tomaszem Wałdochem - Związek nie porozumiał się z powodów finansowych. - Potwierdzam, że mieliśmy kilka kandydatur, ale nie dogadaliśmy się w sprawach finansowych. Warunki proponowane przez te osoby były nie do przyjęcia - tłumaczył prezes PZPN Grzegorz Lato. Tymczasem z rozmowy z Koźmińskim wynika, że było inaczej. INTERIA.PL: Czy jest pan zaskoczony decyzją PZPN? MAREK KOŹMIŃSKI: Od 18 grudnia nie miałem żadnego kontaktu z przedstawicielami PZPN, więc spodziewałem się tego. To milczenie było znaczącym sygnałem. Wcześniej prowadził pan jednak negocjacje z prezesem Grzegorzem Latą... - Nie tylko z prezesem Latą, ale też z innymi ludźmi, na przykład z Andrzejem Placzyńskim z firmy SportFive. I jak te negocjacje przebiegały? - Rozmawiałem przede wszystkim o zakresie swoich obowiązków. Zreferowałem im co robią osoby pełniące podobną funkcję w reprezentacjach Niemiec i Włoch. Na przykład we włoskiej federacji Demetrio Albertini, który zajmuje się tymi sprawami jest wiceprezesem. W trakcie rozmów odnosiłem wrażenie, że przedstawiciele PZPN nie bardzo wiedzieli czego chcą. Sami nie mieli nic do powiedzenia. Byłem tym trochę zaskoczony. Jaką miał pan wizję zakresu swoich obowiązków? - W największym skrócie: moim celem było zdjęcie części obowiązków z pana prezesa, pana trenera i spółki SportFive w całej sferze organizacyjno-biznesowej reprezentacji. Trener i prezes mieliby przekazywać swoje pomysły, idee, które miałbym wdrażać w życie. Na przykład Smuda zgłasza mi, że potrzebuje znaleźć na sparing rywala o konkretnym poziomie umiejętności w konkretnym terminie i miejscu, a ja bym się tym zajmował. Odciążył bym też prezesa od prowadzenia negocjacji związanych z reprezentacją, mam tu na myśli sponsorów. Prezes i trener powinni zajmować się swoimi obowiązkami. Czy rozmawiał pan też o warunkach finansowych? - Ten temat w ogóle nie był poruszany. Czy czuje się pan rozczarowany, że nie został pan dyrektorem reprezentacji? - Nie ukrywam, że chciałem pełnić tę funkcję, ale z konkretnym zakresem obowiązków. Absolutnie nie chciałem być malowanym dyrektorem. Czytaj też: Sztab kadry Smudy bez tajemnic. Są niespodzianki Wałdoch nie będzie asystentem Smudy Zieliński i Kusto pomogą Smudzie? Kadra: Smuda sam jak palec