Po 18 kolejkach prowadząca w tabeli Wisła wyprzedza już o cztery punkty Jagiellonię Białystok (mistrza rundy jesiennej) oraz o pięć Legię. "Jestem zaskoczony bardzo dobrym startem wiosną krakowian. Sądziłem, że po tylu ubytkach w składzie drużyna będzie miała kłopoty, tymczasem ta 'piłkarska wieża Babel' funkcjonuje znakomicie. Mimo obecności w składzie wielu zagranicznych zawodników wiślacy od początku rundy ruszyli w bardzo szybkim tempie. W tej chwili można ich jedynie chwalić, naprawdę wielkie słowa uznania" - przyznał były reprezentant Polski, Marek Koźmiński. Jego zdaniem pochwały pod adresem Patryka Małeckiego i Maora Meliksona, wyróżniających się w każdym kolejnym meczu, są uzasadnione. "To dwa bardzo mocne punkty rozpędzonej Wisły. Na dodatek o Małeckim mówi się, że poukładało mu się w głowie, co jest ważne pod kątem gry tego piłkarza w reprezentacji Polski. Oczywiście chwaląc drużynę Wisły, musimy pamiętać, żeby jej nie zagłaskać. Na razie za wcześnie na prognozowanie, czy to będzie zespół 'gotowy na Europę'. Pamiętajmy, że między polską Ekstraklasą i Ligą Mistrzów jest ogromna różnica" - podkreślił były piłkarz Udinese i Brescii Calcio. Tak jak Wisła zasługuje na pochwały, tak Legii należą się - jego zdaniem - słowa krytyki. "Słaba postawa legionistów jest największym zaskoczeniem początku rundy wiosennej. Wydawało się, że Maciej Skorża dysponuje zespołem, który sprawi sporo problemów Wiśle. Wielu ekspertów właśnie w Legii widziało głównego kandydata do tytułu. Natomiast w przypadku niedawnego lidera - Jagiellonii (ani jednego zwycięstwa wiosną - przyp. red.) trudno mówić o jakimś rozczarowaniu. Wiedziałem, że ten zespół szans na mistrzostwo raczej nie ma". Wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992) zastrzegł jednak, że mimo wszystko za wcześnie na koronowanie Wisły. "To oczywiście zdecydowany faworyt, ale wciąż nie skreślałbym Legii. Walka o mistrzostwo jeszcze trwa". Ogromne problemy z obroną tytułu będzie miał za to Lech Poznań (11 punktów straty do lidera). Co więcej, podopiecznych Jose Marii Bakero może w ogóle zabraknąć w rozgrywkach UEFA. "Hasło 'Lech bez pucharów' jest jak najbardziej realne. Jeśli ostatecznie Kolejorz awansuje do rozgrywek międzynarodowych, to kuchennymi, a nawet 'garażowymi' drzwiami. W Lidze Europejskiej poznaniacy spisali się bardzo dobrze, z wyjątkiem meczu z będącą w ich zasięgu Bragą, ale w Ekstraklasie to zupełnie inny zespół" - podkreślił Koźmiński. Osobnym tematem jest Polonia Warszawa, naszpikowana gwiazdami ligi i reprezentantami Polski (m.in. Adrian Mierzejewski, Maciej Sadlok, Ebi Smolarek, czy Artur Sobiech). W niedzielę doszło na Konwiktorskiej do kolejnej zmiany trenera - po porażce w Lubinie 0-1 Holendra Theo Bosa zastąpił jeden z jego asystentów, Piotr Stokowiec. "Polonia jest kadrowo mocna, ale jej właściciel Józef Wojciechowski reaguje nerwowo. Dopóki 'nie ostygnie', sytuacja zespołu się nie zmieni. Żaden trener nie jest cudotwórcą i nie wymyśli prochu w krótkim czasie. Swoją drogą, słowa uznania dla szefa Polonii. Wydawać tyle pieniędzy, choć wciąż nie ma żadnego efektu, to naprawdę duża sztuka" - przyznał 45-krotny reprezentant Polski. Po 18 kolejkach ligową tabelę wciąż zamyka Cracovia, ale wiosną "Pasy" nie przegrały żadnego meczu (pięć punktów w trzech spotkaniach). "To już inny zespół niż jesienią. Czy utrzyma się w lidze? Moim zdaniem wszystko zależy od najbliższego meczu, z Koroną na własnym stadionie" - zakończył Koźmiński. Rozmawiał Maciej Białek