INTERIA.PL: Przygotowania Zagłębia Lubin do rundy wiosennej odbyły się bez większych zakłóceń? Marek Bajor, trener Zagłębia Lubin: Nie możemy narzekać. Dwa zgrupowania, które mieliśmy w planie udało nam się zrealizować. Warunki, w których przyszło nam pracować były odpowiednie. Mogę być w pełni zadowolony. Czy sparingpartnerzy spełnili pana wymagania? - Zdecydowanie tak. Chodziło przede wszystkim o mecze, które rozgrywaliśmy w Turcji, bo jak wiadomo w Polsce graliśmy z nieco słabszymi zespołami. Sparingpartnerzy byli jednak odpowiednio dopasowani do naszego mikrocyklu treningowego. Podczas tureckiego zgrupowania mierzyliśmy się z naprawdę silnymi rywalami, ale mogę być z nich zadowolony, choć rezultaty nie zawsze były satysfakcjonujące. Chłopcy mieli okazję zobaczyć nieco siłową i agresywną piłkę. Pozytywnie zaskoczyli mnie Słowacy. Nie sądziłem, że ta liga jest na tyle mocna, choć graliśmy z zespołami z czuba tabeli. Przeciwników mieliśmy naprawdę bardzo wymagających. Kadra na rundę wiosenną jest już definitywnie zamknięta? - Nie sądzę, abyśmy jeszcze kogoś ściągnęli przed końcem okienka transferowego. W tym momencie ciężko byłoby kogokolwiek wkomponować do zespołu. Musiałby to być naprawdę dobry zawodnik, który od razu wskoczyłby do składu. Po dwóch dniach negocjacji wiadomo, że z Arką Gdynia nie porozumiał się Mateusz Bartczak. Czy nadal widzi pan dla niego miejsce w zespole? - Ciężko mi coś na ten temat powiedzieć. Czekam na ostateczne decyzje, jakie zapadną wobec Mateusza. Ja dostałem informację, że on wyjeżdża i nie będzie do naszej dyspozycji. Na chwilę obecną nie mam informacji o jego powrocie do kadry. Musimy poczekać na więcej wieści. Nie możemy przecież działać pochopnie. Czyli celowo nie wystawiał go pan w meczach sparingowych? - Mateusz zgłosił uraz i dlatego nie grał w meczach kontrolnych. Jedynie podczas ostatniego sparingu nie brałem go pod uwagę, bo miałem informację, że odchodzi z klubu. Dominykas Galkevicius przejmie na siebie ciężar zastąpienia Bartczaka? - Liczyliśmy się z jego odejściem, dlatego ściągnęliśmy go właśnie na pozycję, na której występował Mateusz. W ten sposób próbowaliśmy się asekurować. Jest to chłopak, który jeszcze potrzebuje troszkę czasu. W dodatku, w trakcie zgrupowania w Turcji nabawił się urazu i nie występował w najważniejszych sparingach. Z pewnością będzie potrzebował jeszcze trochę czasu, aby wkomponował się w zespół. Zapewniam jednak, że pracuje solidnie od początku tego tygodnia. Jak scharakteryzowałby pan tego litewskiego zawodnika? - To defensywny pomocnik posiadający mocne uderzenie zarówno z prawej jak i lewej nogi. Niezły jest też w odbiorze, jednak po tym urazie nie jest jeszcze w najwyższej dyspozycji. Ma na razie zaległości treningowe, a chciałbym, żeby zaczął już zgrywać się z zespołem. Troszkę mu tego ogrania jeszcze brakuje. Sądzę jednak, że z biegiem czasu będzie to mocna postać w naszym zespole. Jest pan w pełni zadowolony z nowych nabytków Zagłębia? - To zweryfikuje liga. Na chwilę obecną ciężko jest cokolwiek wyrokować. Jeżeli chodzi o Abwo to muszę przyznać, że to dynamiczny zawodnik, który ciągnie naszą grę do przodu. Na chwilę obecną jest on najbliżej wyjściowego składu. Dennis Rakels ma nosa do strzelenia bramek, potwierdził to w lidze łotewskiej. U nas na razie troszkę przygasł, ale wynika to z różnicy w treningach. W rozmowie ze mną podkreślił, że u nas te treningi są znacznie cięższe, a przecież jest to młody chłopak. On również potrzebuje troszkę czasu. Na pewno wzmocni rywalizację w linii ofensywnej. Podobno króla strzelców ligi łotewskiej przymierza pan do gry w drugiej linii. - Jego warunki fizyczne nie są jakieś rewelacyjne, żeby był najbardziej wysuniętym zawodnikiem. Nasze ustawienie jest jednak bardzo ofensywne. Można więc powiedzieć, że to będzie taki nasz drugi napastnik, choć oczywiście będzie to uzależnione od konkretnego przeciwnika. Jakby pan wytłumaczył nagłą metamorfoza u Duszana Djokicia? - Metamorfoza to może za duże słowo. Do rundy jesiennej nie był w pełni przygotowany i być może z tego wynikał pewien problem. Choć regularnie trenował, miał pewne zaległości i dlatego też jego dyspozycja nie taka, jaką sobie byśmy życzyli. Teraz solidnie przepracował z nami okres przygotowawczy i poprawę widać od razu. Najważniejsze jest to, żeby strzelał gole, a w ostatnich meczach kontrolnych miał mnóstwo okazji, których nie potrafił wykorzystać. To jest jego największy problem. Pozytywem jest to, że te sytuacje jednak ma. Na początku okresu przygotowawczego się rozstrzelał, ale teraz jakby przygasł. Mam nadzieję, że odpali z początkiem rundy wiosennej. A w jakim stopniu udał się pański eksperyment z Adrianem Błądem na prawej obronie? - Na prawej flance mamy problem, ponieważ Grzegorz Bartczak jest kontuzjowany. Staramy się znaleźć jakąś alternatywę i postawiliśmy na Adriana. Muszę przyznać, że zaprezentował się nieźle. Po czasie dowiedzieliśmy się, że Adrian w drużynach młodzieżowych również występował na tej pozycji. To jeszcze na koniec zapytam o cele - na co stać Zagłębie w tym sezonie? - Chcemy poprawić miejsce, które zajmujemy obecnie. Chcielibyśmy też poprawić grę ofensywną, bo jeśli chodzi o defensywę nawet nieźle to wyglądało. Z kolei skuteczność w rundzie jesiennej troszkę szwankowała. Rozmawiał: Konrad Kaźmierczak