Kraków i Małopolska organizują igrzyska europejskie po Baku i Mińsku. To handicap czy raczej nieprzyjemny bagaż? Jest to na pewno dodatkowa presja. Dlaczego? Bo mimo powszechnej krytyki, trzeba przyznać, że pod względem organizacyjnym w Baku i Mińsku organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Obiekty były świetnie przygotowane i nie było wielu rzeczy, które trzeba byłoby poprawiać. Teraz igrzyska po raz pierwszy odbędą się w kraju, Unii Europejskiej. Jest to dla nas zaszczyt i wyróżnienie, ale też zobowiązanie. Chcemy pokazać, że w kraju wolnym, przyjaznym, bezpiecznym, jesteśmy w stanie zrobić wspaniałe zawody, porównywalne z igrzyskami olimpijskim. Bo nie ukrywamy, że właśnie do takiego poziomu mierzymy. Baku i Mińsk miały potężne budżety. Małopolska też może pozwolić sobie na finansowe szaleństwa? Już na początku przyjęliśmy zasadę, że nie będziemy budowali obiektów sportowych. Postaramy się zorganizować tę imprezę w oparciu o już istniejącą infrastrukturę sportową. Stąd wybór Małopolski, bo ten region dysponuje naprawdę świetnymi obiektami. Gdyby było inaczej, nie byłby w przeszłości kandydatem do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich, ale w tym temacie wypowiadać się nie chcę. Taki był plan i tego się trzymamy. Część obiektów wymaga modernizacji, ze względu na wymogi poszczególnych federacji międzynarodowych, a także przepisy bezpieczeństwa. Tego typu prace już trwają choćby na obiektach AWF. Modernizowane będą obiekty na Kolnej czy stadion Wisły Kraków. Drobne prace będą dotyczyć większości aren. Jednak, co warto podkreślić, pod względem obiektowym, igrzyska moglibyśmy zorganizować choćby jutro. Jestem przekonany, że część federacji poszłaby nam na ustępstwa, a kibice pewnie nawet nie odczuliby różnicy, bo modernizacje obiektów mają na celu głównie zwiększenie użyteczności pod kątem sportowców. My jednak nie chcemy takiej sytuacji. Poza tym, te obiekty i tak wymagałyby modernizacji już niedługo, bo czas nie stoi w miejscu i areny niszczeją. A teraz, po naszych inwestycjach, będą służyć mieszkańcom Małopolski przez kolejne lata. I taki też był cel pośredni, choć rzecz jasna priorytetem są zawodnicy startujący w igrzyskach europejskich. Była sposobność, by skonsultować się z organizatorami poprzednich igrzysk i wymienić doświadczenia? Wymiana doświadczeń jest obecnie utrudniona, w związku z obecną sytuacją, więc kontaktów celowo nie nawiązujemy. Inaczej było, gdy pracowałem jeszcze w ministerstwie sportu . Wówczas te kontakty były utrzymywane i zdobyłem dzięki nim sporo doświadczenia. Przede wszystkim jednak pomocą służy nam EOC (Stowarzyszenie Europejskich Komitetów Olimpijskich), młodsza córka MKOL-u, słynąca z wielu imprez międzynarodowych, nie tylko igrzysk europejskich. W codziennej pracy to właśnie jej przedstawiciele przekazują nam swoje doświadczenie. Wiem, że miał pan okazję przyglądać się Mistrzostwom Europejskim w Monachium. To bezpośrednia konkurencja dla Igrzysk Europejskich? Powiem wprost, jesteśmy dla nich bezpośrednią konkurencją, co cieszy.. A czy oni dla nas? Chyba nie. To przede wszystkim całkiem odrębna idea. Tam sportowcy w poszczególnych dyscyplinach nie mają ze sobą kontaktu. Kajakarz nie spotka się z lekkoatletą i koszykarzem. My tworzymy rodzinę olimpijską, wszyscy przyjeżdżają do wioski czy do wiosek satelitarnych, tworząc jedną społeczność. To jest ten olimpijski duch, o który walczyliśmy. Pod tym względem Mistrzostwa Europejskie nie mogą z nami konkurować. Jednak sama impreza w Monachium była bardzo dobrze zorganizowana. Ich wielkim atutem jest park olimpijski, pamiętający jeszcze Igrzyska z 1972 roku. Na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, zlokalizowanych jest kilka pięknych aren. Naszym atutem jest jednak choćby dystans i czas przejazdu między wioską olimpijską, a poszczególnymi obiektami. Niewiele miejsc na świecie może się z tym równać. Mamy już zresztą pozytywny feedback w tym temacie ze wszystkich federacji. Jeśli chodzi o porównanie czysto sportowe, w Monachium było 12 dyscyplin. My będziemy mieli ich przynajmniej 27. To całkiem inna skala. Tam rozgrywały się mistrzostwa Europy, u nas co trzeci sport będzie w tej randze, ale od naszej imprezy rozpoczynają się kwalifikacje od Paryża. I tutaj już wygraliśmy. Czytaj także: Była wielką gwiazdą tenisa. Jej kariera powinna być przestrogą Wspomniał pan, że pod względem obiektów igrzyska mogłyby odbyć się już jutro. A co jeszcze zostało do zrobienia? Pod względem koncepcyjnym jesteśmy już gotowi. Mamy przygotowane wszelkie procedury w poszczególnych działach i pionach. Jest również stworzona cała dokumentacja. Elementem, na który obecnie najbardziej czekamy, są przetargi. Większość rzeczy robimy w oparciu o Prawo Zamówień Publicznych. Są oczywiście pewne obawy i trudności w tym względzie. Wojna, pandemia czy inflacja spowodowały, że przetargi infrastrukturalne się "wywracały", ale teraz zostały przeformatowane i czekamy na rozstrzygnięcia. Zrobiliśmy rozeznanie rynku i na szczęście branża eventowa aż tak bardzo nie oszalała, a wzrost cen nie jest aż tak dotkliwy. Oferenci, wiedzą jednak czym są, igrzyska, będą zapewne podejmować próby zawyżania kosztów, ale mamy ekspertów z wielu branż, którzy zorganizowali sporo wydarzeń. Będziemy bazować na ich doświadczeniu, dlatego firmy będą musiały mocno uważać przy swoich szacunkach. Choć czas jest tak nieprzewidywalny, że deklarować niczego nie mogę. Kiedy poznamy dokładny harmonogram igrzysk? Mamy 27 sportów wpisanych w program. Finalny harmonogram planujemy zaprezentować w połowie października. Będzie ku temu specjalna okazja i wtedy przedstawimy wszystkie dyscypliny wraz z ich rangą i obiektami, na których będą rozgrywane. Pokażemy wtedy gotowy produkt i omówimy każdą konkurencję w szczegółach, tak, żeby kibice wiedzieli, gdzie i kiedy mogę się na nie wybrać. Już teraz mogę zdradzić, że ponad 90% sportów olimpijskich będzie kwalifikacją do Paryża I zapewnić jednocześnie, że zjawią się u nas najlepsi europejscy zawodnicy, łącznie ze skoczkami narciarskimi. W tym wypadku mieliśmy trochę obaw, ale mamy zapewnienie od federacji, że zjawi się czołówka. W końcu to może być dla nich jedyna i niepowtarzalna okazja, żeby wywalczyć medal na letniej imprezie tej rangi. Igrzyska odbędą się nie tylko w Krakowie, ale też w Krynicy, Tarnowie i Zakopanem. Wiadomo, które dyscypliny rozegrane zostaną w poszczególnych miastach? W większości tak, choć mogą pojawić się pewne modyfikacje. Zmieniliśmy chociażby lokalizację boksu, bo widzimy w nim duży potencjał. Mogę zdradzić, że na igrzyskach europejskich odbędą się największe kontynentalne kwalifikacje olimpijskie na świecie. Taką decyzję podjął MKOl, który pomaga nam uatrakcyjnić te zawody. To daje gwarancję wspaniałych emocji. Wszystkie sporty plażowe zostaną rozegrane w Tarnowie, podobnie jak wspinaczka sportowa, bo to miasto jest kolebką tej dyscypliny. Właśnie od "sprintu" planujemy zresztą rozpocząć igrzyska. Wiemy, że sport jest nieprzewidywalny, ale chcielibyśmy, żeby już w pierwszy dzień cała Polska cieszyła się z sukcesów naszych reprezentantów. Skoki narciarskie na pewno odbędą się w Zakopanem. Krynica słynie z Góry Parkowej, gdzie chcemy zorganizować zawody MTB. Dodatkowo w centrum, na deptaku odbędzie się breaking, czyli nowy sport olimpijski, który moim zdaniem zrobi furorę. To miasto ugości też judo i taekwondo, no i istnieje tam wielka tradycja biegów górskich. A jak to będzie wyglądało w samym Krakowie? Na których obiektach zostaną zorganizowane igrzyska? Ceremonia otwarcia i zamknięcia igrzysk odbędzie się na stadionie im. Henryka Reymana. Tam też rozegrane zostaną zmagania w rugby 7, obiekt zresztą przeszedł już chrzest pod tym kątem, bo w tym roku odbyły się tam mistrzostwa Europy, wygrane przez Polki. Kraków dysponuje doskonałą bazą sportowa i chcemy pokazać większość z tych obiektów. Wyjdziemy też poza jego granice np. Krzeszowice nieopodal Krakowa to rywalizacja w BMX. ME w Monachium pokazało, że to świetny sport, który można znakomicie pokazać, więc czekamy na wielkie, sportowe emocje. Igrzyska europejskie staną się preludium dla organizacji igrzysk olimpijskich w naszym kraju? W tej bliższej, lub dalszej przyszłości. Dziś najważniejszy jest rok 2023. Ranga igrzysk europejskich dopiero rośnie. Dużo pracy przed nami, bo teraz patrzy na nas cała Europa. Mamy nadzieję, że od naszej edycji igrzyska europejskie staną się w naturalny sposób "rozgrzewką i drogą" do każdych kolejnych igrzysk olimpijskich. Nie ma nic lepszego dla promocji sportu, niż ciągłość i cykliczność. Wracając do tematu igrzysk w Polsce, to obiektowo, na ten moment, nie jesteśmy gotowi. Zwłaszcza, jeśli mówimy o letnich igrzyskach. Należałoby poczynić sporo inwestycji sportowych, aby takie zawody mogły się odbyć. Wierzymy jednak, że jeśli Polska pokaże się z dobrej strony przy organizacji Igrzysk Europejskich, będzie to początek ciekawej idei.