"Na pewno wynik i awans z pierwszego miejsca musi cieszyć. Po raz szósty z rzędu zagramy w mistrzostwach Europy. I co ważne, otworzyliśmy sobie bramę do turnieju olimpijskiego w Londynie. A po niezbyt udanym występie w Pekinie, naszym celem był ponowny awans do igrzysk" - powiedział straszy z braci Lijewskich - Marcin, zdobywca dwóch bramek. Przez większość niedzielnego spotkania, przewaga polskiego zespołu nie podlegała dyskusji. Portugalczycy tylko momentami dotrzymywali kroku biało-czerwonym. "Na początku graliśmy swoją piłkę, wszystko układało się po naszej myśli. Potem przeciwnik obudził się, wrzucił czwarty bieg, a my oddawaliśmy za dużo rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Bramkarz Portugalii dobrze się spisywał i wyprowadzał szybkie kontry. W drugiej połowie pokazaliśmy jednak, kto jest lepszą drużyną i kto zasłużył na awans" - skomentował Lijewski. Zawodnik HSV Hamburg nie ukrywa, że cieszy z zakończenia bardzo ciężkiego sezonu i zbliżających się wakacji. "Sezon był niezwykle długi, nie tylko reprezentacyjny, ale również klubowy. Każdy z nas jest już mocno zmęczony i myśleliśmy już o urlopach. Większość zawodników występuje w Bundeslidze czy innych ligach zagranicznych, gdzie mecze rozgrywane są dwa razy w tygodniu. Chcielibyśmy trochę odpocząć od piłki ręcznej. System eliminacji, podział na grupy, sprawia, że tych spotkań jest coraz więcej. Nic dziwnego, że na końcu sezonu człowiek do najświeższych nie należy" - zaznaczył. Dla pochodzącego z Ostrowa Wielkopolskiego szczypiornisty, mecze reprezentacji rozgrywane w Wielkopolsce są też okazją do spotkania się z rodziną i znajomymi. "Musiałem załatwić chyba z 15 biletów, bo do Poznania przyjechała rodzina i z Ostrowa i od strony taty - z Rogoźna. Nie ukrywam, że ja i na pewno mój brat chcielibyśmy, by jak najwięcej meczów odbywało się w Wielkopolsce, bo jest to świetna okazja wspólnego spotkania się" - wspomniał Lijewski.