"Te zmiany są trochę wymuszone przez media. Możemy na nich tylko skorzystać. Widowisko będzie czytelniejsze dla widza, pokazana będzie wszechstronność naszej dyscypliny, w której występujące konkurencje są mega odmienne od siebie" - dodał Horbacz, zdobywca srebrnego (2000 r. w drużynie) i dwóch brązowych (2001 i 2002 w sztafecie) medali mistrzostw świata oraz czterech brązowych (w tym indywidualnie w 2007 r.) ME, obecnie pracujący w Drzonkowie trener kadr wojewódzkich. W podobnym tonie wypowiada się główny szkoleniowiec polskiej kadry narodowej Stanisław Pytel. "To dobry pomysł, przyciągnie większą publiczność" - ocenił szkoleniowiec. W przyszłym roku podczas igrzysk w Tokio decydująca rywalizacja o medale w pięcioboju nowoczesnym - co jest nowością - będzie przeprowadzona w jednym miejscu. 36-osobowy finał, podobnie jak to było na igrzyskach w Rio de Janeiro, poprzedzi turniej szermierczy, w którym walczyć się będzie każdy z każdym. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl! Kliknij! "Dzień lub dwa później zawodnicy rywalizować będą w bonusowej szermierce, pływaniu, jeździe konnej oraz biegu ze strzelaniem i to wszystko na jednym stadionie, więc nie będą musieli nigdzie się przemieszczać" - tłumaczył Horbacz. Na następnych igrzyskach w 2024 roku w Paryżu UIPM postanowiła pójść jeszcze krok dalej i tam decydująca walka ma być skrócona do 90 minut. Ale to sam finał. Rywalizację rozpocznie szermierka dla wszystkich, potem mają być półfinały i finał. W dyskusjach nad zmianami uczestniczy Pytel. "Praktycznie to wiele się nie zmienia. Znowu w zawodach bierze udział 36 osób. Najpierw zrobią szermierkę, tak jak teraz, każdy z każdym. Następnego dnia będą półfinały z zaliczeniem punktów z szermierki. Do ścisłego finału kwalifikowałoby się najprawdopodobniej 12 osób, ale to jeszcze nie jest ustalone do końca. W finale ponownie będą dodane punkty uzyskane w szermierce w pierwszym dniu" - wyjaśniał trener. W 90-minutowym finale mieścić się będzie szermiercza "bonus round", pływanie, jazda konna i kończący rywalizację bieg ze strzelaniem, w którym jeszcze nie wiadomo czy będzie skrócony dystans. "Zawodnicy nieźle w Paryżu dostaną w kość. Są też plany, żeby zmienić ostatnią konkurencję. Do przebiegnięcia byłoby pięć rund po 600 metrów z czterema strzelaniami. Zaczynaliby od biegu, a nie jak jest teraz od strzelania" - dodał. Zdaniem Pytla cały czas toczona jest walka o to, by do programu igrzysk w stolicy Francji dodać rywalizację sztafet mieszanych. "To już powinno być wprowadzone teraz w Tokio. Pewnie nie każdy o tym wie, ale rywalizacja sztafet mieszanych to jest polski pomysł, a konkretnie mój. W 2008 roku osobiście wprowadziłem je do programu młodzieżowych mistrzostw Europy, do 21 lat, w Drzonkowie. Pierwszymi mistrzami zostali Joanna Gomolińska i Michał Kacer. Dopiero dwa lata później pierwszymi mistrzami świata seniorów była Sylwia Czwojdzińska i Remigiusz Golis" - przypomniał. Na razie jednak przed pięcioboistami rywalizacja o kwalifikacje olimpijskie do Tokio, które zostały zamrożone jeszcze w zeszłym roku. Z Polski zdobył ją Łukasz Gutkowski, dzięki szóstemu miejscu na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy. "Jeśli chodzi o kwalifikacje, to pozostało jeszcze 13 miejsc z 36. W tym są trzy miejsca bezpośrednio z mistrzostw świata w Mińsku, ale tylko dla medalistów. Jeśli już będą mieli awans, to ich miejsca przechodzą do rankingu. Ranking jest tworzony z trzech najlepszych startów. A my mamy ich jeszcze pięć: trzy Puchary Świata i jego finał w Seulu oraz wysoko punktowane MŚ. To stwarza szansę dla zupełnie nowych ludzi, którzy nawet jeśli wcześniej nie brali udziału w zawodach, teraz mają szansę na występ na olimpiadzie" - podsumował Pytel. co/ cegl/