Przeciętnemu polskiemu kibicowi podnoszenie ciężarów kojarzy się z reguły z Agatą Wróbel i Szymonem Kołeckim. Jednak ta pierwsza ostatnio gdzieś zniknęła (nikt nie wie gdzie), w ostatnim sezonie nie startowała w mistrzostwach Europy, a w światowym czempionacie nie stanęła na podium. Z kolei Kołecki zdobył złoto w Europie i srebro na świecie. Jednak to Marcin Dołęga osiągnął w tym roku zdecydowanie najlepsze wyniki. Pewnie zdobył złote medale na obu najważniejszych imprezach w tym roku. Skazany na złoto Rozpoczął w Cetniewie. W hali Centralnego Ośrodka Sportu nie dał najmniejszych szans rywalom, bijąc swój własny rekord świata w rwaniu (199 kg). Czy kogoś mogło więc dziwić, że kilka miesięcy później, przed mistrzostwami świata w Santo Domingo, był uważany za jedynego "pewniaka" w polskiej ekipie? Raczej nie. Zresztą sam Marcin też doskonale zdawał sobie z tego sprawę. - Jeśli nie zdobędę medalu, to będę zawiedziony - mówił, celowo nie wspominając o złocie. - Żeby nie zapeszać - tłumaczyli wszyscy. Jednak naszym zdaniem Marcin był niejako skazany na złoto. I nie zawiódł, wygrywając w świetnym stylu. Znowu było o nim głośno. Tyle że teraz zapracował sobie na to sportowymi sukcesami, a przed igrzyskami w Atenach aferą, o której sam chciałby jak najszybciej zapomnieć. - Wiem jednak, że tak się nie da, że ludzie będą o tym wspominać - powiedział kiedyś w jednym z wywiadów. Chodzi oczywiście o aferę dopingową, w którą zamieszany był Marcin. Wszystko działo się tuż przed olimpiadą. W organizmie Marcina wykryto niedozwolone środki dopingowe. Zawodnik twierdził, że podawał mu je, bez jego wiedzy, trener. Ten ostatni z kolei do niczego się nie przyznał i Dołęgę zdyskwalifikowano na dwa lata. Marcin stracił jednak nie tylko igrzyska, ale i środki do życia. Był blisko wyjazdu do Anglii. - I pewnie byłoby tak jak pisaliście, pracowałbym teraz fizycznie w jakimś magazynie - mówi. Na szczęście jego losy potoczyły się inaczej i dzięki temu jeszcze nie raz będziemy się cieszyć sukcesami 24-letniego zawodnika z Siedlec. Bo to, co pokazał w tym roku, to dopiero początek! Żona też dźwigała - Dla mnie najważniejszy jest Pekin. Może później pomyślę o otwarciu jakiegoś interesu - mówi sztangista Startu Otwock, który w trudnych chwilach miał wsparcie w rodzinie. Zresztą, jego żona Marta doskonale rozumie, jakich poświęceń wymaga ten sport. Teraz razem z 1,5 roczną córką Martynką ogląda męża w telewizji. - Marta też dźwigała. Była nawet czwarta na mistrzostwach Europy - mówi Marcin. Co ciekawe, w rodzinie Dołęgów jest więcej ciężarowców, bo na pomoście pokazuje się też starszy brat Robert i młodszy Daniel, już teraz nazywany ogromnym talentem. - On ma dopiero 19 lat, a podrzuca już 197 kg. Ja w jego wieku byłem co prawda lepszy o dwa kilogramy, ale to o niczym nie świadczy. Może być wielkim zawodnikiem - mówi o swoim bracie Marcin. KAMIL WOLNICKI LICZBY DOŁĘGI 0 - tyle razy wystartował w igrzyskach olimpijskich. Był jedną z polskich nadziei medalowych przed Atenami, ale z powodu afery dopingowej nie znalazł się w kadrze na tą imprezę. 2 - tyle medali z najważniejszych imprez ma w swojej kolekcji Dołęga. Złoto mistrzostw świata i Europy zdobył w tym roku, odpowiednio w Santo Domingo i Cetniewie. 2 - tyle złotych medal zdobył w mistrzostwach świata juniorów. 3 - tylu zawodników o nazwisku Dołęga uprawia podnoszenie ciężarów. Oprócz Marcina są to Robert i Daniel. Ten pierwszy, najstarszy z rodzeństwa, od lat ociera się o najwyższe stopnie podium największych imprez. Z kolei najmłodszy Daniel, to przyszłość polskiej sztangi. 199 - tyle kilogramów wynosi rekord świata w rwaniu Marcina Dołęgi. Zawodnik Startu Otwock ustanowił ten wynik podczas ME w Cetniewie. Wcześniejszy rekord też należał do niego. 120 000 - tyle złotych żądał za Dołęgę klub z Siedlec za przejście do Startu Otwock. Nie zapłacono tej sumy, a zawodnik został za to ukarany roczną dyskwalifikacją, którą później skrócono o połowę.