Kontuzja Meliksona początkowo wydawała się bardzo groźna. Istniało nawet ryzyko, że będzie musiał przejść operację, gdyż wcześniej miał podobny uraz i wówczas konieczna była interwencja chirurgiczna. Zawodnik wyjechał do Izraela, gdzie miał konsultować się z lekarzami, którzy wcześniej pomagali mu wrócić do zdrowia. W sobotę, po sparingu Wisły z Dalinem Myślenice, trener Robert Maaskant pytany o stan zdrowia Meliksona odparł: "Maor wróci do Krakowa po skończeniu obchodów święta Jom Kippur. Wygląda na to, że nie będzie potrzebował operacji, więc to jest dobra wiadomość dla nas. Teraz czekamy na to, kiedy będzie mógł rozpocząć treningi. Nie wiem, czy są jakieś szanse, żeby zagrał z Jagiellonią. Zależy od tego, czy wróci do zajęć, ale wydaje mi się, że nie ma szans, aby zagrał w najbliższym meczu ligowym." Z kolei po poniedziałkowym treningu szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" na temat perspektyw powrotu Meliksona do gry powiedział: "Musimy poczekać na to, co powie lekarz. Maor nie czuje się jeszcze całkiem dobrze. Kontuzjowany palec bolał go mocno, był siny i krwawił. We wtorek rano będziemy wiedzieli, jak ma się sytuacja z nim." Jak podał Cafe Futbol, Melikson podczas wizyty w Izraelu odwiedził też komisariat policji, gdzie miał zeznać, jakoby podpis na jego kontrakcie z byłym menedżerem Mosze Amarem został podrobiony! Tymczasem Amar, na podstawie tej umowy, domaga się prowizji od transferu Maora z Hapoelu Beer Szewa do Wisły! Klub mistrza Polski nie jest stroną w tej sprawie.