Jacek Zieliński został zwolniony z funkcji szkoleniowca stołecznej Polonii, po porażce jego drużyny z ŁKS-em. Zieliński rozstał się z właścicielem klubu w kulturalny sposób, ale mimo to ma żal do Wojciechowskiego. "Mam żal do Wojciechowskiego za sposób w jaki zostałem zwolniony, bo o dymisji dowidziałem się od jednego z pracowników klubu, a nie od niego" - tłumaczy Jacek Zieliński. Po zwolnieniu Zielińskiego, posadę pierwszego trenera Polonii objął jego asystent Bogusław Kaczmarek. "Nie jest to zdrowe i normalne, by w klubie zatrudniony był drugi trener po to, żeby prędzej czy później zastąpić tego aktualnie pracującego. Z drugiej strony na zachodzie też się zdarza tak, że pracują szkoleniowcy, którzy przejmują drużynę gdy coś nie idzie. Wiem jedno - Wojciechowski jest człowiekiem nadpobudliwym i zrobił to, co zrobił. Ale wcale mu się nie dziwię. Gdybym był prezesem, to po takim meczu jak ten z ŁKS sam bym się zwolnił. To była tragedia i kompromitacja. Gdy pracowałem w Groclinie, też przytrafiło mi się takie spotkanie - z Ruchem 1:4. Prezes Drzymała jest jednak dużo bardziej cierpliwym człowiekiem niż Wojciechowski, więc wówczas zachowałem posadę" - dodaje były trener Polonii Warszawa. Więcej w "Przeglądzie Sportowym".