- Miejsce w dziesiątce jest sporym sukcesem w tym momencie. Cieszy mnie bardzo to, że już widać pewne postępy w moich skokach. Po każdej udanej próbie powraca uśmiech na moją twarz, a wraz z uśmiechem powraca chęć do skakania - mówił zaraz po konkursie Małysz. - Skoki w serii próbnej również były dobre, co prawda jeden był nieco spóźniony na progu, ale cały czas nad tym elementem pracuję i wierzę, że niebawem wyeliminujemy ten mankament. Małysz po raz kolejny w tym sezonie nie miał szczęścia do warunków pogodowych, chwilę przed jego drugim konkursowym skokiem zaczął padać śnieg. Mistrz świata stwierdził jednak, że świetnie skonstruowany rozbieg na skoczni w Klingenthal zniwelował szkody wyrządzane skoczkom przez śnieg: - Pomimo tego, że zaczęło sypać dość mocno przed moim skokiem prędkości na najeździe nie spadały. To wszystko dzięki temu rozbiegowi, jest świetnie skonstruowany. Myślę, że to przyszłość w skokach - ocenił. Teraz przed naszym najlepszym skoczkiem mistrzostwa Polski, Małysz zapewnia, że nie podchodzi do nich jak do treningu: - W każdych zawodach startuje się po to aby wygrać, i tak samo jest z mistrzostwami Polski. Nie traktuję ich jak trening, a jak normalne zawody w których chcę się pokazać z jak najlepszej strony. - Hannu zostawił mi plan zajęć, więc wiem co mam robić. Po mistrzostwach naszego kraju, Fin wraca do Polski i zobaczy jak się prezentuję - zakończył.