Zawody w tym japońskim mieście słyną z tego, że wiele zależy od pogody. - To tak, jakbyśmy zamiast na zawody, poszli zagrać w totka - stwierdził Małysz. - Dlaczego mistrzostwa świata odbywają się właśnie tutaj? To musi być kwestia marketingu i reklamodawców. Najlepsi skoczkowie z reguły omijali Sapporo, więc Japończycy postarali się o mistrzostwa świata. I teraz żadnej gwiazdy nie zabraknie - tłumaczył lider polskiej kadry. - Lubię Japończyków. I cenię ich za organizację. Tam, jak postawią pod skocznią jakieś barierki, to nikt nawet nie pomyśli, by się do nich zbliżyć. A u nas natychmiast by leżały na ziemi - mówił Małysz, który w "Kraju Kwitnącej Wiśni" jest niezwykle popularny. MŚ w narciarstwie klasycznym - raport specjalny