Małysz podczas serii treningowych uzyskał 144 i 163.5 m. W kwalifikacjach skoczek z Wisły zaliczył odległość 170.5 m. - Przede wszystkim szwankowało dobicie na progu. Robiłem to zdecydowanie za wcześnie. W pierwszym treningowym skoku wybiłem się aż o dwa metry za wcześnie. Ostatni skok w serii kwalifikacyjnej był prawie dobry, ale musiałem go korygować w powietrzu - ocenił Małysz. - Po krótkim treningu w Zakopanem efekty nie mogą przyjść tak od razu. Przyjechałem do Austrii, bo taka była decyzja trenerów. Oni wiedzą co robić i są do tych zawodów bardzo optymistycznie nastawieni - stwierdził trzykrotny mistrz świata. - Na "mamucie" trzeba skakać inaczej niz na zwykłej skoczni - cały czas lecieć w przód. Staram się to robić i wiem, że w konkursie polecę dalej - podkreślił Małysz.